Reklama

Siły zbrojne

Gwardia Narodowa rusza do Waszyngtonu [KOMENTARZ]

Fot. U.S. Air National Guard, Tech. Sgt. Lucretia Cunningham
Fot. U.S. Air National Guard, Tech. Sgt. Lucretia Cunningham

Do 15 tys. żołnierzy należących do formacji Gwardii Narodowej ma wspomagać lokalne siły policyjne oraz Secret Service w zapewnianiu bezpieczeństwa 20 stycznia, a więc w dniu inauguracji prezydentury Joe Bidena. Rewizja dotychczasowych planów wysłania do Waszyngtonu relatywnie małego kontyngentu wojskowego i de facto gwałtowna mobilizacja zasobów jest oczywiście pochodną zamieszek w Kapitolu z 6 stycznia oraz ówczesnym wtargnięciem grupy osób do samego budynku.

Pentagon autoryzował możliwość użycia ponad 15 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej w celu ochrony obiektów władzy federalnej Waszyngtonu (Dystrykt Kolumbii) w kontekście zbliżającej się inauguracji prezydenckiej. Decyzja jest oczywiście pochodną niedawnego wtargnięcia do Kapitolu w trakcie trwania posiedzenia mającego certyfikować głosy elektorskie (6 stycznia). Wówczas, zarzucano władzom i instytucjom zajmującym się bezpieczeństwem kluczowych obiektów bierność w działaniu (przede wszystkim US Capitol Police, która odrzuciła możliwość ówczesnego przysłania wsparcia wojskowego) i brak niezbędnego zaplecza osobowego oraz technicznego, który umożliwiłby powstrzymanie osób wdzierających się do budynku parlamentu.

Podkreśla się dysproporcję między zapotrzebowaniem zgłoszonym burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser (wywodzącej się z Partii Demokratycznej), która w zeszłym tygodniu postulowała jedynie o grupę 340 żołnierzy (z całościowego zasobu kadrowego liczącego 1100 wojskowych) w stosunku do potrzeb potrzeb w zakresie potencjalnego wzmocnienia sił policyjnych, w kontekście tzw. "Marszu na ratunek Ameryce", czyli demonstracji która przerodziła się w zamieszki. Zauważa się, że to właśnie decyzją władz miejskich żołnierze Gwardii Narodowej mieli być w Waszyngtonie pozbawieni uzbrojenia i dyslokowani do wsparcia służb policyjnych dala od samego Kapitolu. Dotyczyć to miało wystawienia ok. 30 posterunków kontrolnych oraz asysty w zakresie zabezpieczenia stacji linii metra. Już po wystąpieniu przemocy w budynku Kapitolu część żołnierzy, w ramach sił szybkiego reagowania (oraz alarmowo ściąganych z posterunków kontrolnych w mieście) musiała się w pierwszej kolejności udać do magazynów uzbrojenia i wyposażenia, a dopiero później ruszyć na pomoc US Capitol Police.

Można zaznaczyć, że burmistrz Waszyngtonu nie ma uprawnień samodzielnych w zakresie aktywizacji zasobów Gwardii Narodowej Dystryktu Kolumbii, analogicznych do gubernatorów stanów. Stąd też, każdorazowo taka decyzja musi przejść przez Sekretarza Armii (obecnie Ryan McCarthy). W krytycznym dniu, ostatecznie podjęto decyzję o mobilizacji wszystkich wojskowych, ale wydanie i wykonanie rozkazu zajęło dłuższy czas. Wynikało to z faktu, że pierwotnie potrzeby miasta ustalono na poziomie jedynie 340 żołnierzy i to bez sprzętu do tłumienia zamieszek. Co więcej, jeśli chodzi o pomoc Gwardii z innych stanów, w proces decydowania są włączeni jeszcze dodatkowo ich gubernatorzy.

Jedynie sytuacja związana z możliwością tłumienia powstania daje możliwość wykorzystania przez władzę federalną całości sił i środków, w tym użycia wojsk regularnych. Należy pamiętać, że pomimo swojej profesjonalizacji i ścisłej współpracy z wojskami czynnymi, sama Gwardia Narodowa jest nadal postrzegana w Stanach Zjednoczonych (kulturowo, prawnie i społecznie) za emanację obywatela-żołnierza, a nie profesjonalnego wojskowego. Stąd inaczej odnotowuje się jej obecność na ulicach miast, a tym bardziej Waszyngtonu. W tym kontekście można uznać, że postrzeganie Gwardii Narodowej w Europie jest w znacznym stopniu zaburzone i utrudnia to zrozumienie jej dualnej roli w systemie bezpieczeństwa i obrony kraju.

Przy czym, cały czas w Stanach Zjednoczonych trwa debata, mająca na celu ustalenie czy to Gwardia Narodowa/Pentagon nie chciała bezpośredniej obecności żołnierzy w pobliżu Kapitolu, czy była to jednak decyzja władz miasta i tamtejszych służb policyjnych. Kolejne wypowiedzi prasowe kluczowych decydentów coraz bardziej zaprzeczają sobie. „The Washington Post”, sugeruje wręcz, że Steven Sund z policji chroniącej Kapitol miał prosić o obecność wojskowych przy budynku, ale Pentagon (przede wszystkim Gen. Walter Piatt) miał nie wyrazić ochoty na dyslokowanie żołnierzy. Jednakże, Pentagon głosem oświadczenia samego gen. Waltera Piatta zaprzecza temu. Rodzi się więc coraz więcej wątpliwości, kto podjął błędne decyzje o słabych siłach i środkach w krytycznym dniu. Jak również, czy istniał opór wewnątrz Pentagonu żeby dokonać dyslokacji niezbędnych zasobów wojskowych.

W działania ma być zaangażowanych już prawie 6400 wojskowych z jednostek Gwardii Narodowej (wskazuje się, że są oni dyslokowani w pierwszej kolejności ze stanów Pensylwania, Nowy Jork, New Jersey, Delaware, zauważa się również wojskowych z Virginii) ich liczba ma wzrosnąć w kolejnych dniach do poziomu 10 tys. Jednocześnie, w odwodzie ma pozostawać kolejnych 5 tys. żołnierzy, gotowych do bezpośredniej interwencji w przypadku wybuchu rozruchów lub wystąpienia innej formy zagrożenia. Gwardziści (z komponentów lądowych i sił powietrznych) mają współpracować bezpośrednio z US Capitol Police, a także formacjami Secret Service (chroniącymi kluczowych urzędników w państwie na czele z prezydentem i prezydentem elektem, chociaż trzeba również pamiętać o zapowiedziach pojawienia się byłych prezydentów oraz obecności wiceprezydenta, wiceprezydenta elekta, itd.) oraz z US Park Police i Metropolitan Police Department.

Niezbędne jest również wskazanie, że Gwardia Narodowa pojawi się w rejonie działań w pełni uzbrojona i przygotowana do sytuacji ekstremalnych. Wcześniej Sekretarz Armii R. McCarthy miał twierdzić, że jeszcze nie wiadomo o decyzji dotyczącej uzbrojenia (choć od razu po wybuchu zamieszek żołnierzom wydano np. sprzęt ochronny). Jednakże, już gen. David Wood z Gwardii Narodowej Pensylwanii miał wprost stwierdzić, że żołnierze będą uzbrojeni. Przeprowadzono, także rozmowy planistyczne obejmujące potrzeby planowania współpracy pomiędzy różnymi jednostkami Gwardii Narodowej. Brał w nich udział wspomniany gen. Wood, a także gen. Timothy E. Gowen, z Maryland i płk Lisa Hou, z New Jersey.

Trzeba również odnotować, że również szereg władz stanowych w niemal całych Stanach Zjednoczonych ogłosiło nowe wytyczne w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa 20 stycznia. Tym samym, w pobliżu budynków władz stanowych mogą pojawić się dodatkowe siły policyjne, w tym jednostki SWAT (kontrterrorystyczne) oraz możliwe jest odwołanie się do zasobów poszczególnych formacji Gwardii Narodowej. Część stanowych legislatur zmieniła również wytyczne w zakresie ochrony samych budynków, etc. Szczególnie, że FBI miało wydać ostrzeżenie, przekazane do struktur zajmujących się bezpieczeństwem wewnętrznym, o możliwości wystąpienia prób zakłócania dnia inauguracji Joe Bidena. Takie działania mogą być zapoczątkowane, zdaniem analityków FBI, w okolicy 16 stycznia i trwać do 20 stycznia. Angażując przy tym również istniejące w Stanach Zjednoczonych grupy ekstremistów. Te ostatnie, częstokroć są kojarzone z milicjami, stanowiącymi znaczne wyzwanie dla bezpieczeństwa wewnętrznego, gdyż od lat gromadzą broń i amunicję oraz szkolą swoich członków do prowadzenia walk.

Apogeum debaty o ich rozwoju i znaczeniu dla katalogu zagrożeń jest datowane jeszcze na lata 90-te XX w., szczególnie w obliczu oblężenia Ruby Ridge z 1992 r., oblężenia farmy w Waco 1993 r. (członkowie sekty walczyli z siłami federalnymi na czele z agentami ATF, ale symbolicznie jest to przedstawiane jako obraz oporu obywateli z tzw. „wielkim rządem federalnym”), itp. Przy czym, część obserwatorów ruchu milicji podkreśla, iż nie są one tworem jednorodnym, nie muszą wspierać również roszczeń wysuwanych przez Donalda Trumpa. Tym samym, większym problemem może być postawa zradykalizowanych pojedynczych osób, chętnych do zastosowania przemocy.

Reklama

Komentarze

    Reklama