Reklama

Siły zbrojne

Amerykanie szkolą obsługi katapult elektromagnetycznych

Poligon testowy EMALS w bazie lotnictwa morskiego w Lakehurst – fot. US Navy
Poligon testowy EMALS w bazie lotnictwa morskiego w Lakehurst – fot. US Navy

Załoga nowego amerykańskiego lotniskowca USS „Gerald R.Ford” przechodzi szkolenie z operacyjnego wykorzystania katapulty elektromagnetycznej EMALS (Electromagnetic Aircraft Launch System), pierwszego tego typu systemu zamontowanego na okręcie bojowym.

Szkolenie dla 16 operatorów i techników obsługujących EMALS na lotniskowcu rozpoczęło się pod koniec października 2014 r. Wcześniej odbył się kurs na symulatorze zbudowanym w laboratorium producenta (koncernu General Dynamics) EMALS Shipset Controls Lab w San Diego. Dodatkowo w okresie od początku 2015 do połowy 2016 r. przewiduje się przeprowadzenie pięciu podobnych kursów na poligonie testowym EMALS w bazie lotnictwa morskiego w Lakehurst.

Szkolenie jest o tyle ważne, że obejmuje trening zachowania się w sytuacjach nadzwyczajnych i awaryjnych. W tym przypadku nie można liczyć na doświadczenie, ponieważ katapulta elektromagnetyczna na lotniskowcu USS „Gerald R.Ford” będzie zastosowana po raz pierwszy w historii. Szkoleni muszą więc być zarówno sami instruktorzy jak i obsługa – i to w zupełnie nowej specjalności.

Sama katapulta elektromagnetyczna na okręcie przechodzi obecnie serię testów i certyfikacji. Przewiduje się, że nowy system startowy wraz z obsługą będzie gotowy do służby operacyjnej w połowie 2016 r.

Reklama

Komentarze (2)

  1. cywil

    W jakich aspektach katapulta elektromagnetyczna przewyższa dotychczasowe katapulty parowe?

    1. Kloss

      Katapulta elektromagentyczna nie używa wody tylko prond elektroniczny.

    2. Bwana

      Podejrzewam, że łatwiej jest sterować mocą i działaniem takiej katapulty (którą trzeba jak sądzę dostosowywać do masy wyrzucanego samolotu), pewnie też działa ciszej niż katapulta parowa (co może mieć znaczenie dla komfortu życia załogi lotniskowca)

    3. Marcin

      Mniejsza, modułowa budowa, odporniejsza na uszkodzenia. System parowy musiał korzystać z reaktora albo oddzielnego kotła i przesyłać parę systemem rur, bez kotła masz możliwość użycia systemu w okrętach desantowych gdzie miejsce ma znaczenie.

  2. Bonifacy

    Piekna sprawa, technicznie chyba niezbyt skomplikowana i tania w eksploatacji. To tak jakby zamiast amunicji prochowej produkowac jedynie glowice kumulacyjne z rdzeniem magnetycznym. Waznym elementem sa z pewnoscia cewki nadprzewodzace i niebezpieczenstwo udarow przy wybuchu (ciekly azot). Koncepcja lepsza od lasera (przynajmniej na wysokosciach przelotowych badz na poziomie wody lub lądu). Laser przy dostatecznej mocy bedzie dobry na wysokosciach stratosferycznych i orbitalnych. Inna kwestia jest absorpcja promieniowania przez pare wodna i gazy atmosferyczne. W zasadzie krazowniki maja bodajze reaktory zasilajace, energii powinno im wystarczyc na dlugo. Atak na taki krazownik na pewno spowoduje lokalne tsunami przy wybuchu reaktora.

    1. tomgru

      Czytam to co napisałeś i nie jestem pewien czy zrozumiałeś że artykuł nie traktuje o broni elektromagnetycznej, tylko o katapulcie służącej do wspomagania startu SAMOLOTÓW z pokładu lotniskowca. Do tej pory, robiły to katapulty parowe.

Reklama