Reklama

Siły zbrojne

Defence24 Days: „Wiosna się kończy – czas zakończyć Orkę”

Defence24 days, Orka, marynarka wojenna
Panel Modernizacja Marynarki Wojennej RP.
Autor. Defence24.pl

Jest bardzo prawdopodobne, że w ciągu następnego miesiąca rozpocznie się postępowanie dotyczące zakupu nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP. Był to jeden z najważniejszych sygnałów, jaki wybrzmiał w czasie konferencji Defence24 Days, zorganizowanej w Warszawie w dniach 6-7 maja 2024 roku.

Pomimo, że konferencja Defence24 Days była zorganizowana w Warszawie, to nie zajmowano się w jej trakcie jedynie sprawami Wojsk Lądowych i Sił Powietrznych, ale również Marynarki Wojennej RP. W czasie specjalnego panelu poświęconego polskim siłom morskim dyskutowano zarówno nad ich obecnym stanem, jak i planami na przyszłość. Co ważne, był to pierwszy tego rodzaju panel od wielu lat, na którym „powiało optymizmem” i to z co najmniej dwóch powodów.

Po pierwsze obecnie już są realizowane programy, które niewątpliwie wzmacniają siłę i zdolności Marynarki Wojennej (budowa trzech fregat Miecznik, „pozyskanie dodatkowych Morskich Jednostek Rakietowych”, budowa do 2027 roku dwóch okrętów rozpoznania radioelektronicznego Delfin oraz budowa trzech kolejnych niszczycieli min typu Kormoran II). Po drugie, wbrew wielu pesymistycznym opiniom, w ciągu najbliższego miesiąca może ruszyć program Orka – związany z zakupem trzech okrętów podwodnych nowego typu. I to właśnie ten temat szczególnie mocno wybrzmiewał na konferencji Defence24 Days.

Reklama

Panel poświęcony Marynarce Wojennej był o tyle merytoryczny, że moderował go jeden z najlepszych dziennikarzy w tej dziedzinie Jarosław Ciślak (Defence24.pl), a uczestniczyli w nim tacy specjaliści jak: wiceadmirał Krzysztof Jaworski - dowódca Centrum Operacji Morskich/Dowódca Komponentu Morskiego, kontradmirał Włodzimierz Kułagin - Szef Zarządu Uzbrojenia Inspektoratu Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, wiceadmirał w stanie spoczynku Sung Kyun Jeong – wiceprezes koncernu Hanwha Ocean, kmdr Piotr Skóra – Szef Szefostwa Techniki Morskiej Agencji Uzbrojenia, Cezary Cierzan – Dyrektor Departamentu Technologii Morskich PGZ S.A., Konrad Nowak – dyrektor do spraw marketingu i sprzedaży Saab Technologies Poland Sp. z o.o. oraz Andrey Obolensky - szef sprzedaży i zarządzania produktami firmy Rohde & Schwarz.

Ważnym wprowadzeniem do dyskusji był poprzedzający ją blok prezentacji, na którym kontradmirał Włodzimierz Kułagin przedstawił m.in. zadania stojące przed Marynarką Wojenną, uwarunkowania geopolityczne, w jakich działamy i będziemy działać w najbliższej przyszłości, jak również obecny i planowany stan polskich sił morskich. Z prezentacji tej wynikało, że Marynarka Wojenna nie zamierzają zrezygnować z żadnego z programów okrętowych, jakie wcześniej planowano zrealizować, co jest założeniem bardzo ambitnym.

W przypadku okrętów uderzeniowych mówi się więc zarówno o budowie trzech fregat Miecznik i trzech okrętów podwodnych Orka, jak i czterech korwet rakietowych Murena (które mają wypełnić lukę po wycofaniu małych okrętów rakietowych typu Orkan).

W przypadku jednostek wsparcia i zabezpieczenia, poza sześcioma niszczycielami min typu Kormoran II, wymienia się jeszcze: dwa zintegrowane systemy ochrony sił morskich Ostryga, cztery bezzałogowe systemy zwalczania min Kijanka, jeden okręt ratowniczy Ratownik, jeden okręt wsparcia logistycznego Bałtyk, dwa zbiornikowce paliwowe Supply, dziewięć jednostek transportowo - holowniczych Transhol, dwie pływające stacje demagnetyzacyjne Magneto oraz jedną barkę ekologiczną Ekotank. Do tych „ambitnych” planów zaliczono dodatkowo zamiar dozbrojenia w 2027 roku korwety patrolowej ORP „Ślązak” w „środki rażenia przeciwlotniczego” i w „środki rażenia ogólnego”.

Reklama

Nowe okręty podwodne dla Marynarki Wojennej – rakiety manewrujące i baterie litowo-jonowe

W prezentacji kontradmirała Włodzimierza Kułagina bardzo mocno wybrzmiała potrzeba wprowadzenia nowych okrętów podwodnych. Wynika to bezpośrednio z głównych zadań Marynarki Wojennej, wśród jakich wyszczególnił przede wszystkim: zapewnienie zdolności do pełnej ochrony i obrony polskich oraz sojuszniczych interesów na obszarach morskich (zarówno na Bałtyku jak i poza nim), a także zapewnienie zdolności do obrony przeciwlotniczej i rażenia celów na dużych odległościach.

Ta ostatnia zdolność była szczególnie mocno akcentowana w czasie całego panelu, tym bardziej, że w blokach prezentacji i dyskusji wziął również udział Stefano Bertuzzi - szef systemów morskich MBDA, a więc koncernu dostarczającego m.in.: rakiety przeciwlotnicze i manewrujące. Wskazał on na bogate doświadczenie swojej firmy w dziedzinie uzbrojenia rakietowego, które sprawdza się m.in. w czasie wojny na Ukrainie (po zastosowaniu tam m.in. lotniczych rakiet manewrujących Scalp EG i Strom Shadow oraz systemu przeciwlotniczego SAMP-T z rakietami rodziny Aster) i zostało wybrane również przez tak wymagające państwa jak Południowa Korea (lotnicze rakiety manewrujące Taurus dla samolotów F-15).

Niewątpliwym sukcesem MBDA było zamówienie przez Polskę pocisków przeciwlotniczych CAMM i CAMM-ER dla baterii systemu Narew i Pilica Plus oraz fregat Miecznik. Jednak oferta tego koncernu dla polskich Sił Zbrojnych obejmuje również rakiety manewrujące MdCN/NCM (Missile de Croisière Naval/ Naval Cruise Missile) przeznaczone dla okrętów podwodnych Orka. Przedstawiciel MBDA wskazywał tutaj na trzy ważne czynniki. Po pierwsze to właśnie rakiety MdCN zapewnią polskiej Marynarce Wojennej zdolność do „rażenia celów na dużych odległościach” (w przypadku pocisków MdCN to ponad 1000 km), a Polsce: suwerenność działania (z pełną autonomią wykorzystania) oraz zwiększoną siłę odstraszania.

Po drugie Stefano Bertuzzi przypomniał, że Polska jest pierwszym krajem, któremu złożono taką ofertę i to już z gwarancją rządu francuskiego. Dla porównania, w przypadku Korei Południowej, która również proponuje Marynarce Wojennej okręt podwodny, przygotowany do wystrzeliwania rakiet manewrujących, taki transfer systemów uzbrojenia będzie wymagał negocjacji międzyrządowych. Potwierdził to w czasie dyskusji wiceadmirał Sung Kyun Jeong „pocieszając” jednak, że jak dotąd rząd południowokoreański nie był przeciwny sprzedawaniu Polsce systemów uzbrojenia.

Reklama

Po trzecie MBDA oferuje nam system gotowy i sprawdzony w działaniu bojowym. Rakiety MdCN wprowadzono bowiem do służby operacyjnej na francuskich fregatach typu FREMM w 2017 roku i na francuskich, atomowych okrętach podwodnych typu Barracuda w 2022 roku. Stefano Bertuzzi przedstawił na Defence24 Days film świadczący o skuteczności tego rozwiązania z ostatnich testów przeprowadzonych 18 kwietnia 2024 roku.

YouTube cover video

Francuska marynarka wojenna odpaliła wtedy dwie rakiety MdCN: z wyrzutni pionowego startu Silver A70 fregaty FREMM („Aquitaine”) znajdującej się u wybrzeży Brytanii i jedną rakietę z wyrzutni torpedowej kalibru 533 mm okrętu podwodnego typu Barracuda („Suffren”) zanurzonego w Zatoce Biskajskiej. Co ważne, zrobiono to w taki sposób, by oba pociski praktycznie jednocześnie trafiły w ten sam obiekt na poligonie zlokalizowanym na południe od Bordeaux.

Pewnego rodzaju zaskoczeniem była prezentacja przedstawiona przez reprezentujących koncern Hanwha Ocean: JeongMin Seo (Chief Engineer ESS Development Team 1 Electric Powertrain System Business Group) i Yunjong Ohm (Senior Manager, Business Team 1 Aero Mechanical systems Business Division). Obaj ci specjaliści nie skupili się bowiem na samych okrętach podwodnych proponowanych polskiej Marynarce Wojennej przez Koreę Południową (ponieważ okręt podwodny typu KSS-III jest już w miarę dobrze znany dzięki otwartości Koreańczyków przede wszystkim w stosunku do mediów), ale na oferowanym razem z nimi systemie napędowym.

Autor. M.Dura

W bloku prezentacji przedstawiono bowiem zalety zastosowania akumulatorów litowo-jonowych (Li-ion) i to nawet w zastępstwie dla napędu niezależnego od powietrza AIP. Wskazywano np., że w porównaniu do standardowych akumulatorów kwasowo-ołowiowych:

  • wydłużają one czas przebywania pod wodą ponad dwukrotnie (do ponad pięciu dni);
  • mają mniejszą wagę;
  • mają szybszy czas ładowania;
  • mają ponad dwukrotnie zwiększoną żywotność (dwukrotnie większą ilość cykli rozładowania i ładowania);
  • ich parametry wyjściowe nie zależą od wyczerpania się ładunku akumulatorów (bez względu na stopień ich naładowania okręt może poruszać się z maksymalną prędkością);
  • mają znacznie zmniejszone wymaganiami konserwacyjne i obsługowe (realizowane często zdalnie przez systemy nadzoru elektronicznego);
  • pozwalają na rezygnację z napędu AIP i wykorzystanie uwolnionej w ten sposób przestrzeni do zabrania większej ilości paliwa, a nawet systemów uzbrojenia;
  • nie generują podczas ładowania i rozładowywania niebezpieczne gazów takich jak wodór;
  • a także nie podlegają restrykcyjnym przepisom dotyczącym korozji i toksyczności, ponieważ nie wymagają elektrolitów.

Koreańczycy podkreślali przy tym, że są w stanie przekazać wiedzę na temat projektowania i budowania okrętów wyposażonych w akumulatory Li-Ion jak również, że jest to rozwiązanie już gotowe, które będzie wprowadzone na czwartym w serii okręcie podwodnym KSS-III w 2024 r. Polska Marynarka Wojenna otrzymałaby więc ewentualnie system napędowy sprawdzony operacyjnie i to w czasie kilkuletniego pływania.

Czytaj też

Co ważne dla Marynarki Wojennej RP, oferta zastosowania akumulatorów Li-Ion nie została złożona jedynie przez Koreańczyków. Tego rodzaju napęd proponowali już bowiem wcześniej Francuzi z koncernu Naval Group (uważając je za najbardziej optymalne i przyszłościowe), a teraz robią to również Niemcy z tkMS (którzy deklarują, że chcą zainstalować baterie litowo-jonowe na okrętach podwodnych typu 212A w czasie zbliżających się remontów średnich - jednak nie jako zastępstwo dla napędu AIP).

Autor. M.Dura

Charakterystyczne jest to, że jeżeli chodzi o potrzebę pilnego wprowadzenia do Marynarki Wojennej okrętów podwodnych, to w czasie dyskusji panelowej była pełna jednomyślność. Zarówno wiceadmirał Krzysztof Jaworski, jak i kontradmirał Włodzimierz Kułagin podkreślali, że wbrew pozorom Bałtyk jest bardzo dobrym akwenem do działań dla tego rodzaju jednostek pływających, chociażby przez warunki hydrologiczne. Te warunki ułatwiają bowiem okrętom podwodnym skryte działanie.

„Okręty podwodne stanowią naszą pierwszą linię obrony pod wodą. To są nasze oczy i uszy… Możemy taki okręt wysłać daleko. Zobaczyć co się dzieje u potencjalnego przeciwnika. Jednocześnie wiążemy siły zwalczania okrętów podwodnych stosunkowo niedużym kosztem”.
Wiceadmirał Krzysztof Jaworski - dowódca Centrum Operacji Morskich/Dowódca Komponentu Morskiego.

Według wiceadmirała Krzysztofa Jaworskiego okręty podwodne stanową pierwszą linię obrony w razie ewentualnego konfliktu dając m.in. możliwość prowadzenie skrytego rozpoznania. Dodatkowo zmuszają one przeciwnika do utrzymywania bardzo kosztownych sił zwalczania okrętów podwodnych, których działanie w strefie rażenia polskich baterii nabrzeżnych jest bardzo niebezpieczne, a często po prostu niemożliwe. Natomiast same okręty podwodne, pozostając w zanurzeniu, mogą operować nawet, w zasięgu tworzonego przez Rosjan systemu antydostępowego. Dodatkowo jeżeli Orki uzbroi się w rakiety manewrujące to Marynarka Wojenna będzie mogła działać już na poziomie strategicznym, atakując cele głęboko na terytorium potencjalnego przeciwnika.

Charakterystyczne w czasie całej dyskusji było to, że nikt nie pochwalił tak naprawdę idei zbudowania miniaturowych okrętów podwodnych (tzw. midget submarine), które według niektórych opinii prezentowanych ostatnio w Polsce, mogłyby powstać szybciej i wypełnić potrzeby polskich sił morskich do czasu przekazania już docelowych Orek. Zwracano przy tym uwagę, że:

  • taki program pochłonął by tylko środki przeznaczone na główne cele;
  • wcale nie musiałby trwać krócej (chociażby przez brak gotowego projektu);
  • nie pomógłby we wcześniejszym wyszkoleniu załóg Orek (ze względu na zupełnie inną specyfikę działania i wykorzystywanie odmiennych systemów);
  • jak również nie zapewnił by tych zdolności, jakie mają wprowadzić do Marynarki Wojennej okręty podwodne nowego typu Orka.

Kontradmirał Włodzimierz Kułagin przyznał, że w Inspektoracie Uzbrojenia analizowano przydatność tego rodzaju jednostek pływających, ale jedynie jako „zdolność uzupełniająca do działania na obszarach płytkowodnych zwłaszcza w kontekście infrastruktury krytycznej”. Priorytetem nadal jednak pozostaje program Orka.

Według komandora Piotra Skóry z Agencji Uzbrojenia program ten jest na etapie tzw. Wstępnych Konsultacji Rynkowych (WKR), które mają się zakończyć w czerwcu 2024 roku. Później ma się już rozpocząć proces pozyskiwania okrętów podwodnych. Komisja skrutacyjna nie zgodziła się jednak ujawnić obecnie informacji, jakie firmy przeszły do dalszego etapu postępowania, ani nawet jak długa będzie lista tych firm. Ma to zostać ujawnione w ciągu najbliższych tygodni („To są już teraz tygodnie, nie miesiące”).

„My taką analizę już przeprowadziliśmy. Aktualnie jesteśmy na etapie uzgadniania opracowanych dokumentów wewnątrzresortowo, pomiędzy instytucjami, które zaangażowaliśmy. Plan taktyczny jest taki, żeby w miesiącu czerwcu zakończyć proces WKR i gładko przejść do procesu pozyskiwania, w mojej ocenie, jakże potrzebnych polskiej flocie okrętów podwodnych… Wiosna się kończy, czas zakończyć Orkę”.
Kmdr Piotr Skóra – szef Szefostwa Techniki Morskiej Agencji Uzbrojenia

Wiedząc już o tym, poszczególne firmy zintensyfikowały swoje działania, by to właśnie ich projekt został wybrany przez Marynarkę Wojenną, czego dowodem była obecność w panelu przedstawicieli: zarówno szwedzkiego koncernu Saab, jak i południowokoreańskiego koncernu Hanwha Ocean. Wiceadmirał Sung Kyun Jeong podkreślał np., że proponowane przez Koreę Południową okręty podwodne KSS-III mogą diametralnie wzmocnić możliwości polskich sił morskich i to nie tylko na Bałtyku.

Czytaj też

Koncern Hanwha Ocean miał przy tym możliwość zaproponowania aż trzech rodzajów klasycznych okrętów podwodnych: „małych, średnich i dużych”. Ostatecznie zaoferowano Polsce projekt największej jednostki typu KSS-III, oceniając, że jest optymalne rozwiązania patrząc na potrzeby polskich sił morskich. Taki „duży” okręt podwodny może bowiem zawierać więcej uzbrojenia i zapasów, co znacznie wydłuża czas, w jakim on może działać na morzu. Co ważne koncern Kanwha Ocean deklaruje, że jest w stanie taką jednostkę dostarczyć w ciąg sześciu lat.

Południowokoreański admirał w pełni zgodził się z polskimi admirałami, że Bałtyk wcale nie jest zbyt płytkim akwenem dla okrętów podwodnych. Podkreślił przy tym, że nie chodzi jedynie o same warunki hydrologiczne, ale również o nowe rozwiązania technologiczne, które wspomagają załogę KSS-III w pływaniu podwodnym. Nie ma więc np. możliwości, by po wystrzeleniu torpedy lub rakiety okręt niezamierzenie się wynurzył, ponieważ zapobiegają temu odpowiednie systemy wspomagające i to w sposób autonomiczny. Takich systemów pomagających załodze ma być na okrętach podwodnych typu KSS-III zresztą o wiele więcej.

Wiceadmirał Sung Kyun Jeong przypomniał, że Korea Południowa tworzy swoje rozwiązania będąc cały czas w zagrożeniu ze strony Korei Północnej. Polska jest w podobnej sytuacji będąc obok Federacji Rosyjskiej, więc według niego, warto korzystać z południowokoreańskich doświadczeń i uzbrojenia. Dotyczyć ma to również okrętów podwodnych. Ich wprowadzenie według admirała Sung Kyun Jeong może zupełnie zmienić naszą Marynarkę Wojenną, zwiększając jej możliwości i zdolności ofensywne przy okazji „chroniąc narodowe interesy”.

„Istnieją dwa rodzaje sił morskich. Są siły morskie z okrętami podwodnymi i siły morskie bez okrętów podwodnych”.
Wiceadmirał w stanie spoczynku Sung Kyun Jeong – wiceprezes koncernu Hanwha Ocean

Pewnym atrakcyjności swojej oferty był również przedstawiciel firmy Saab, Pan Konrad Nowak. Stwierdził on nawet, że „nie ma pytania, czy Saab przejdzie do następnego etapu, tylko kiedy to zostanie ogłoszone”. Szwedzka oferta nie może być według niego pominięta. Konrad Nowak zwrócił przy tym uwagę na niewątpliwą zaletę, jaką jest położenie Szwecji w odniesieniu do Polski (nie skupiając się tym razem na parametrach technicznych projektu): „łączy nas Bałtyk, łączy nas strategiczny sojusz, łączy nad wspólny przeciwnik i wspólne interesy”.

„To co w tej chwili przedłożyliśmy dotyczy nowoczesnego projektu, którego również jesteśmy właścicielem, bezpiecznego, zdolnego do wykonywania szeregu misji, o których mówił Pan Admirał Jaworski (a nawet więcej), zdolnego do przebywania w zanurzeniu podwodnym przez długi okres czasu bez konieczności ładowania baterii.”
Konrad Nowak – dyrektor do spraw marketingu i sprzedaży Saab Technologies Poland Sp. z o.o.

Przedstawiciel Saab zadeklarowano przy tym dostarczenie okrętu podwodnego spełniającego każde wymaganie, jakie zostanie postawione przez polską Marynarkę Wojenną. Ma to być jednak „konwencjonalny okręt podwodny z napędem diesel elektrycznym opartym o akumulatory kwasowe z napędem niezależnym od powietrza”, ponieważ szwedzkie rozwiązanie AIP, jest „sprawdzonym projektem, na okrętach szwedzkich służy już od kilkudziesięciu lat, jest cały czas rozwijane, modernizowane, gdzie efektywność tego napędu jest zwiększana”.

Nie potwierdzono przy tym, że w stoczni Saab Kockums są prowadzone jakieś prace projektowe nad miniaturowymi okrętami podwodnymi, które mogłyby być również zaoferowane Polsce. Wskazano jedynie ogólnie, że „Saab Kockums posiada zdolności do projektowania i produkowania konkretnych rozwiązań w zakresie wojny podwodnej – okrętów podwodnych”. Jednak na pytanie, czy szwedzka oferta dla MW RP będzie oparta o okręt podwodny typu A-26, budowany obecnie dla szwedzkiej marynarki wojennej, odpowiedziano jedynie: „być może”.

Z kolei Cezary Cierzan, Dyrektor Departamentu Technologii Morskich PGZ S.A. nie chciał potwierdzić, że PGZ zaoferowało Marynarce Wojennej budowę okrętów podwodnych Orka w Polsce (oczywiście z jakimś partnerem zagranicznym). Za rzecz bezdyskusyjną uznał natomiast potrzebę stworzenia w Polsce centrum serwisowego MRO (Maintenance, Repair, Operations) przypominając, że szacowany „koszt utrzymania okrętu przez cały cykl 35-letniego życia (serwisy, naprawy, remonty, modernizacje) jest taką samą wartością jak pozyskanie okrętu”. I PGZ będzie zabiegało, by móc stworzyć takie centrum serwisowe dla polskich okrętów podwodnych.

Czytaj też

Taką samą politykę realizuje się zresztą w ramach programu budowy fregat Miecznik. Cezary Cierzan zaznaczył przy tym, że jednym ze sposobów pozyskiwania zdolności do serwisowania okrętów, jest faktyczny udział w ich budowie: „w tych elementach, które będą łatwo transferowalne na zdolności do utrzymania tych jednostek, serwisu i modernizacji”. Może to być o tyle łatwe, że PGZ brał udział również w realizowanych przez Agencję Uzbrojenia Wstępnych Konsultacji Rynkowych.

Program Miecznik jest potrzebny i powinien być kontynuowany

Wszyscy paneliści pytani o program Miecznik byli zgodni, że program ten musi być kontynuowany. Wiceadmirał Krzysztof Jaworski wskazał przy tym, że można tu praktycznie używać takich samych argumentów, jak przy okrętach podwodnych Orka. Przede wszystkim fregaty mają stanowić „pierwszą linię obrony nad wodą” i „zapewniać ochronę naszych interesów morskich”. Pomaga w tym fakt, że są to jednostki wielozadaniowe, a więc mogące działać w wielu domenach.

„Fregata, przy rakietach, jakie mamy zakupić jest w stanie zabezpieczyć północną Polskę pod kątem obrony powietrznej. To bardzo duże wsparcie naszych pododdziałów przeciwlotniczych”.
Wiceadmirał Krzysztof Jaworski - dowódca Centrum Operacji Morskich/Dowódca Komponentu Morskiego

Mając np. rakiety przeciwlotnicze, mogą np. stanowić ważny element obrony przeciwlotniczej innych okrętów, jak również północnej Polski. Wiceadmirał Krzysztof Jaworski przypomniał również, że nowe fregaty pozwolą nam realizować nasze zobowiązania sojusznicze (w tym poza Bałtykiem), a zadaniem Marynarki Wojennej jest ochrona morskich linii komunikacyjnych ważnych dla Polski, a takie leżą także np. na Morzu Czerwony przez które płyną gazowce. „Fregaty na morzu, z daleka od wybrzeża pokazują naszą siłę jako państwa”.

Podobnie argumentował potrzebę budowy fregat kontradmirał Włodzimierz Kułagin. Podkreślił, że „nasze państwo zaczyna myśleć globalnie jeżeli chodzi o surowce”. Jeśli więc np. gaz jest pozyskiwany z Kataru, to tam muszą być okręty, które potrafiłyby w razie potrzeby „zabezpieczyć szlaki komunikacyjne którymi ten gaz płynie do Polski. W razie czego to polska bandera i polski okręt muszą być widoczne w tym rejonie.” Kontradmirał Włodzimierz Kułagin potwierdził przy tym, że polska Marynarka Wojenna przystąpiła do tzw. „Combined Maritime Forces” – sił koalicyjnych stworzonych przez ponad czterdzieści państw morskich, które pod egidą V Floty amerykańskiej działają w rejonie Zatoki Perskiej. Jednak by to było możliwe fizycznie „tam potrzebne są nasze fregaty”.

Niestety samego programu Miecznik nie da się przyśpieszyć. Potwierdził to Cezary Cierzan z PGZ wskazując, że wynika to zarówno z technologii, jak i „ambitnego harmonogramu, który przyjęliśmy”. Ostrzegł jednak, że by ten „ambitny harmonogram” został zrealizowany, nie powinny już zapadać: „decyzje polityczno-wojskowe wstrzymujące finansowanie lub bardzo mocno zmieniające wymagania dla tego programu”.

„Od położenia stępki do dostawy mamy zaledwie siedem lat. To nie jest bardzo długi harmonogram… W chwili obecnej realizujemy ostatnie zmiany, które jeszcze ciągle jesteśmy w stanie jako program udźwignąć bez naruszania harmonogramów, ale w dalszych krokach musimy oczywiście całkowicie zamrozić konfigurację tych okrętów i pozostawić sobie kolejne nowinki technologiczne na kolejną modernizację tych okrętów w ich cyklu życia.”
Cezary Cierzan – dyrektor Departamentu Technologii Morskich PGZ S.A.

Dalszy rozwój Marynarki Wojennej

Kmdr Piotr Skóra z Agencji Uzbrojenia nie chciał wskazać, jakie kolejne jednostki pływające (poza fregatami i okrętami podwodnymi) powinny być i będą wprowadzane do Marynarki Wojennej szeregując je pod względem ważności, ponieważ „plan Modernizacji Technicznej jest dokumentem niejawnym”. Potwierdził on jednak, że nasze siły morskie „żywotnie potrzebują różnego rodzaju jednostek”.

Są nimi m.in. okręty rozpoznania radioelektronicznego, które są budowane w Polsce we współpracy z koncernem Saab. Jego przedstawiciel Konrad Nowak podkreślił, że da to „niesamowite zdolności w obszarze rozpoznania radioelektronicznego” dla całych polskich sił zbrojnych, a nie tylko dla Marynarki Wojennej. Jest to jednak zabezpieczenie tylko tego, co znajduje się nad powierzchnią wody. Teraz trzeba również zadbać o zabezpieczenie dna, a więc rurociągów i kabli energetycznych (np. idących od morskich farm wiatrowych).

Czytaj też

Dlatego najpierw powinien być realizowany program Orka, a kolejnym krokiem powinny być bezzałogowce podwodne. To one mogą bowiem pozwolić na zabezpieczenie podwodnej infrastruktury krytycznej „nie tylko na wodach terytorialnych, ale również w wyłącznej strefie ekonomicznej”. Tym bardziej, że według Konrada Nowaka, Marynarka Wojenna nie powinna działać jedynie w czasie konfliktu zbrojnego, ale również w czasie pokoju – w sposób prewencyjny, „nie pozwalając przeciwnikowi na swobodę manewru”. I tutaj, przez swoje położenie, może pomóc ścisła współpraca ze Szwecją, tym bardziej że jest to już kraj natowski.

„Kolejne projekty, które Saab będzie chciał realizować w Polsce będą jedynie wynikiem pogłębienia strategicznego partnerstwa.”
Konrad Nowak – dyrektor do spraw marketingu i sprzedaży Saab Technologies Poland Sp. Z o.o

Potrzebę ochrony morskiej infrastruktury krytycznej potwierdził również kontradmirał Włodzimierz Kułagin bardzo słusznie podkreślając, że „nie jest możliwe zapewnienie permanentnej obecności okrętów na całej długości systemu krajowych gazociągów w ramach torów podejściowych do polskich portów czy na najważniejszych szlakach żeglugowych”. Wskazał on więc na konieczność tworzenia morskiej świadomości sytuacyjnej (czyli tzw. „cyfryzacji Morza Bałtyckiego”).

Najważniejsza jest łączność

Tym, co zasługiwało na szczególną uwagę w czasie panelu dotyczącego Marynarki Wojennej było wystąpienie przedstawiciela firmy Rohde & Schwarz Andreya Obolenskiego, który nie tylko wskazywał na przeszłe i obecne działania swojej firmy, ale również na przyszłość. Jest to o tyle ważne, że Rohde & Schwarz już od wielu lat jest dostawcą sprzętu łączności dla polskich sił zbrojnych, w tym przede wszystkim dla Marynarki Wojennej RP Szacuje się, że nawet około 90% urządzeń łączności morskiej na okrętach pochodzi właśnie z tej firmy i nic nie wskazuje na to, by ta sytuacja miała się zmienić.

Autor. M.Dura

Na konferencji Defence24 Days ujawniono zresztą po raz pierwszy, że to właśnie Rohde & Schwarz będzie dostarczał sprzęt łączności i walki elektronicznej na fregaty budowane w ramach programu Miecznik. Współpraca z Polską w przyszłości ma być zresztą jeszcze większa, ponieważ Niemcy dostrzegają i doceniają, jak ambitne programy modernizacyjne mają polskie siły zbrojne. Wynikiem tego jest właśnie dobra współpraca z Agencją Uzbrojenia, jak również z PGZ. „To wy naciskacie na nas, by iść do przodu”.

Czytaj też

Andrey Obolensky wskazał przy tym, jak w jego firmie wprowadza się wnioski z wojny na Ukrainie oraz również, jak się reaguje na pojawiające się coraz to nowe zmiany technologiczne – szczególnie na rynku komercyjnym. Szczególnie interesujące było określenie tego, do czego firma Rohde & Schwarz będzie dążyła w przyszłości. Andrey Obolensky posłużył się tutaj przykładem fregaty Miecznik. Wskazując, że będzie to jednostka w miarę nowa i atrakcyjna, założył słusznie, że będą na niej szczególnie chętnie służyli młodzi ludzie, chcący mieć dostęp do nowoczesnych technologii.

Trzeba więc zrobić wszystko, by obsługiwany przez nich sprzęt spełniał wszystkie te zadania, do których są przyzwyczajeni z domu, gdzie korzystają np. z Instagrama i WhatsApp. I firma Rohde & Schwarz przygotowuje się intensywnie, by wyjść naprzeciw tym młodym ludziom, planując zreplikować najważniejsze rozwiązania dostępne w życiu cywilnym również na pokładach okrętów.

„Gdzie pójdziemy w przyszłości? Przyszłość będzie wyglądała tak: cokolwiek widzisz obecnie w życiu cywilnym powinno być zreplikowane na pokładzie okrętów. Musisz mieć taką samą zdolność komunikowania się, taką samą zdolność do organizowania konferencji i taką samą możliwość tworzenia świadomości sytuacyjnej… Popatrz wokół siebie, rozejrzyj się w swoim domu, jak się komunikujesz i to będzie właśnie to, co zobaczysz za piętnaście lat na okrętach i w wojskach lądowych.”
Andrey Obolensky - szef sprzedaży i zarządzania produktami firmy Rohde & Schwarz
Reklama

Komentarze (26)

  1. oko

    A ja uważam, że powinniśmy wybrać OP Virgin Block VI jeżeli jest takie ciśnienie I nie mamy co zrobić z pieniędzmi. Gdyby to zależało ode mnie , to OP kupiłbym na końcu, czyli za dwadzieścia lat . Do tego czasu należy kupić wyrzutnie rakiet z ładunkami konwencjonalnymi o zasięgach od 1000 do 5000 tyś km w silosach i na pojazdach kołowych bo tylko takie będziemy mogli wykorzystać w razie wybuchu wojny konwencjonalnej z Rosją. Budujmy zakłady produkcyjne uzbrojenia , drony o dalekich zasięgach w technologii stelth, Otokar Brzoza , samoloty , umocnienia na granicach że Wschodu, OC i wiele innych .

  2. Vixa

    Najlepszy dla nas okręt to niemiecki 212. Tylko najlepszy okręt nie jest tożsamy z najlepszą ofertą, panowie. Co do rakiet manewrujących na OP to chyba jakiś żart. Zdaje się wojna na Ukrainie zweryfikowała ich przydatność w konflikcie: wystrzel setkę i patrz, jak doleci do celu piątka z nich...

    1. Davien3

      @Vixa najlepsze dla Polski są francuskie OP , niemieckie na drugim miejscu. A co do manewrujących to popatrz co robia Storm Shadow własnie w Ukrainie, bo chyba rosyjskich podróbek pierwszych Tomahawków nie chcesz kupowac:)

  3. Darek S.

    Ile Ukraina wyprowadziła okrętów na Morze Czarne ? Żadnego, a Ruscy praktycznie boją się z portów wychodzić. W 1939 roku nasze okręty podwodne i niszczyciele ile nam dały we wrześniu ? Nic a kosztowały bardzo słono. Podobnie jest dzisiaj. Tusk się spieszy z podjęciem decyzji, bo za rok, jak do wszystkich zakutych łbów dotrze jakie są realia, ciężko będzie uzasadnić taką rozrzutność. on jeszcze Merkel za poprzednich rządów obiecał kupić niemieckie okręty podwodne. Niemcy pozwolą nam co najwyżej na kupno francuskich. Szwedzi i Koreańczycy odpadną i mogę się o 1000 zł z każdym o to założyć. Koreańczycy produkują na niemieckiej licencji, praktycznie to samo co Niemcy tylko o połowę taniej. Żeby ich wykolegować podpuszczono ich, żeby złożyli ofertę na duży okręt, a od Niemców kupimy mały.

  4. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Nasza Admiralicja składa się z osób wyłącznie dbających o wprowadzenie platform załogowych bez żadnego merytorycznie REALNEGO uzasadnienia potrzebami dla Polski - tylko i wyłącznie dla zabezpieczenie etatów i szczebli kariery. Kosztem naszych kieszeni i kosztem Cała ich argumentacja jest skrajnie fałszywa - ponieważ ani słowem się nie zająkną, że systemy dronowe JUŻ osiągnęły taki poziom zdolności, który znacznie przewyższa i bije na głowę platformy załogowe i w SWOT i w kalkulacji koszt/efekt - ale także pod względem prędkości wprowadzenia do służby [lata szkolenia załogi kontra czas załadowania oprogramowania] czy poziomem dopuszczalnego ryzyka misji [szczególnie pod woda - ale to dotyczy wszelkich platform załogowych] czy wreszcie szybkością cyklu modernizacyjnego czy wprowadzania nowych generacji. To skrajnie zła wola wbrew przysiędze - albo skrajna niekompetencja - a na pewno dbanie o stołeczki za nasze pieniądze.

    1. Darek S.

      Słuszna uwaga, stąd to nagłe przyspieszenie. Za rok trudno byłoby znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla wydatkowania tak dużych kwot.

  5. OptySceptyk

    Co do korwet, tragedia... Już kiedyś próbowaliśmy okrętów kategorii korwety i jak umieścić tam wszystko, co chcemy, i okręt ma dać radę się obronić, to i tak wychodzi fregata. Okręt niezdolny do samoobrony kupimy wyłącznie dlatego, żeby zastąpić starocie. Nie, żeby wykonywać konkretne zadania, ale żeby było jeden do jednego i nie "tracić etatów".

    1. Davien3

      @OptySceptyk zobacz sobie jak wygląda korweta Bekas z Remontowej bo to taki Sa'ar 6

  6. raf4

    Widać że Niemcy odpuścili OP , Szwedzi mają ciśnienie żeby znaleźć kogoś kto dopaci do A26 bo sami to ciągną a Korea liczy na grube kopertę że to jest siła....ale już to wygrała Francja kupimy 3 Scorpene pewnie zgodne z Holandia i do tego MdCN także na mieczniki i ląd od MBDA.... Co do mureny to może kolejne 3 MekoA100 czyli Gawrony z dokończonym Ślązakiem i już

    1. ALBERTk

      Jak ty chcesz jeszcze MdCN na Mieczniki wcisnąć? Nierealne.

    2. Davien3

      A zwyczajnie, tak jak je Francuzi wcisneli na swoje podobnej wielkości fregary FREMM?

  7. bugi

    Skoro w panelu uczestniczy Sung Kyun Jeong, to znaczy że oferta koreańczyków z KS-III stoi najwyżej..... W sumie dobrze

    1. Davien3

      bugi i dostaniesz duzy okręt bez rakiet bo Korea ich nie sprzedaje do tego gorszy od francuskiej Shortfin Barracudy. także bez budowy w Polsce co już Koreańczycy powiedzieli w sprawie KSS III Aha wersja dla Polski nie istnieje nawet dopiero jak wybierzemy to będą coś opracowywac na bazie KSS III

    2. Takijeden

      @Davien3 Ale Barracudy mają prawie 100m długości, to chyba za dużo na Bałtyk.

    3. Davien3

      Takijeden KSS III ma prawie 90m i większa średnicę kadłuba od Shortfin Barracudy. Tak więc masz 8 m róznicy długości i prawie metr w przekroju kadłuba ( 8.8 do 9.6m) Oba okręty są nieco za duże ale jak uwzgledniamy KSS III to czemu nie Shortfin Barracudę? Albio nie japońskie Suryu class które chyba maja najwięcej broni na pokładzie?

  8. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Panie Komandorze - n Kormorany II - z których PMW i MON są tak dumne - są JUŻ PRZESTARZAŁE - ponieważ WSZYSTKIE NOWOCZESNE floty zastępują je systemami bezzałogowymi. Oczywiście i MON i PMW są ślepe na zmiany w działaniach na morzu.... Za 20 mld zł na Mieczniki - bezsensowne i bezbronne na Bałtyku [bo są tylko plot - nie prak] - winniśmy dokupić 6-7 baterii Patriotów z IBCS i domknąć obronę Wybrzeża i portów SKUTECZNĄ OBRONĄ PRZECIWRAKIETOWĄ [w tym gazoportu] i stworzyć bezpieczny pas żeglugi przybrzężnej. Projekcja ofensywna to NSMy i Homary mobilnie z lądu - taniej, skuteczniej i także na froncie lądowym w głębi i z szybkim przerzutem nad Morze Czarne. Załogowe Orki o wiele taniej, skuteczniej i na obszarze dozoru o dwa rzędy wielkości większym - i z wieloma innymi zdolnościami - zastąpić dronami jak Hugin Endurance, Boeing Orca, Northrop Grumman Manta Ray - a do dozoru stałego np. nasz Spartaqs Deep Guard. Czy Pan o tym słyszał i rozumie ich przewagę w każdym kryterium?

    1. Takijeden

      Możesz przestać zaśmiecać temat?

  9. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Tak sumując - zamiast Mieczników 6-7 lądowych mobilnych baterii Patriotów z IBCS - pokryją REALNĄ OBRONĄ ATYRAKIETOWĄ Trójmiasto, Świnoujście, Kołobrzeg, zapewnia pełna wzajemnie się pokrywająca obronę plot CAŁEGO WYBRZEŻA i pas bezpiecznej żeglugi przybrzeżnej. TAKICH zdolności Mieczniki - nie mają nawet teoretycznie bo z CAMM/ER są zdolne tylko do obrony plot - a na morzu będzie 1 góra 2 jednostki do ograniczonej obrony punktowej - i to głównie siebie samego. Zaś NSMy lepiej używać z mobilnych wyrzutni z lądu - także na froncie lądowym na Wschodzie czy do szybkiego przerzutu nad Morze Czarne. BEZBRONNE przed Onyksami i Cyrkonami Mieczniki - czyli cel pierwszego uderzenia z Kaliningradu - to zwyczajny bezsens na Bałtyku, a poza Bałtykiem marnotrawstwo naszych pieniędzy na wspomaganie innych - gdy my sami musimy WSZYSTKIE siły skoncentrować na obronie Polski.

  10. xdx

    Że względu na stan polskiej floty to najlepsza jest propozycja Niemiec z 212CD - tyle że naprawdę trzeba by się zastanowić jaki rodzaj wyrzutni - z rur nie ma problemu bo każde obecnie produkowane 209 i 212 maja taka możliwość- opcja, pozostaje tylko wybranie pocisku i jego integracja w systemie. Pionowe wyrzutnie moim zdaniem mają rację bytu tylko na dużych akwenach a nie na Bałtyku - przecież każde wyjście pocisku będzie rejestrowane i w miejsce kierowane środki ZOP - naprawdę nie widzę sensu. Z uwalnianiem z rury sprawa jest o tyle lepsza iż używa się sprężonego powietrza plus napęd - rakieta wychodzi z wody niezły kawałek od okrętu a nie zaraz nad nim. Dodatkowo Niemcy i tak mają jak na razie jeden OP za dużo i bez problemu mogą go wypożyczyć pomostowo, dodatkowo polscy marynarze mogą się szkolić razem z niemiecką marine- nie wiem jak teraz ale przed laty już to robili szkolenia razem.

    1. Miszczu

      Niemcy nie mają okrętów za dużo, mają teraz wszystkie obsadzone załogami

    2. Davien3

      xdx akurat dla Polski najlepsza jest oferta francuska a nie niemiecka bo nie musimy starac się o manewrujące oddzielnie , nie trzeba płacić dodatkowo za integrację a Scorpene 2000 lub Shortfin Barracuda maja wszystko co nam potrzebne.

    3. Takijeden

      @Davien3 Barracuda jest duża, chyba za duża na Bałtyk. Scorpene jest mniejsza, ale jak jest z nowoczesnością tego okrętu? Trochę lat ta konstrukcja ma.

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Załogowe Orki dużo łatwiej i taniej i z większymi zdolnościami można zastąpić do KONKRETNYCH ZADAŃ TUTAJ na Bałtyku ciężkimi dronami wielozadaniowymi [Hugin Endurance, Boeing Orca, Northrop Grumman Manta Ray itd.]- z dużo większym o dwa rzędy wielkości pokryciem obszaru dozoru i obiektów rozległych - zwłaszcza linii Baltic Pipe, światłowodów, kabli energetycznych. Mogą operować naprawdę miesiącami bez przerwy wielokrotnie dłużej, niż załogowe platformy, a co ważniejsze - mogą podejmować ryzyko misji dowolnego stopnia, gdy dla platform załogowych jest to mocno ograniczone ceną kosztownego okrętu i życiem załogi. Rosjanie rozkręcają wojnę hybrydową - pod wodą ze względu na anonimowość będzie ona wyjątkowo zaciekła i do tego tylko drony [zresztą tak samo w wojnie pełnoskalowej] - a tu na panelu takie odklejenie się od realiów i potrzebnych KONIECZNYCH zdolności. Żałosne - PR i drenowanie podatnika pod stołki Admiralicji.

  12. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    PMW buja w obłokach megalomanii "wielkiej floty" i czaruje laików gładkimi opowieściami i wydumanymi "koniecznymi" zdolnościami OP dla bezpieczeństwa RP a w praktyce chodzi wyłącznie o stanowiska i awans na platformach załogowych. Mamy po prostu za dużo admirałów - a za mało ludzi od RMA i PRAWDZIWEJ wojny tutaj na Bałtyku. Zamiast 3 nawet 4 załogowych dużych Orek - winniśmy mieć cały zestaw skalowalnych dronów podwodnych - od Hugin Endurance i Boeing Orca po mniejsze. Bo potrzebne są do stałej blokady Królewca i do stałej obrony aktywnej długiego Baltic Pipe i naszych platform wydobywczych, zabezpieczenia portów Trójmiasta i Świnoujścia - a tego 3 nawet 4 Orki NIE ZAŁATWIĄ. A po zniesieniu INF rakiety z Orek dużo taniej zastąpić rakietami PRSM czy nawet nowymi koreańskimi z lądowych wyrzutni mobilnych. Po prostu KŁAMSTWA dla wyłudzenia kasy na wygodne stołeczki - naszym kosztem i kosztem innych, znacznie potrzebniejszych programów.

  13. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    PMW buja w obłokach megalomanii "wielkiej floty" i czaruje laików gładkimi opowieściami i wydumanymi "koniecznymi" zdolnościami OP dla bezpieczeństwa RP a w praktyce chodzi wyłącznie o stanowiska i awans na platformach załogowych. Mamy po prostu za dużo admirałów - a za mało ludzi od RMA i PRAWDZIWEJ wojny tutaj na Bałtyku. Zamiast 3 nawet 4 załogowych dużych Orek - winniśmy mieć cały zestaw skalowalnych dronów podwodnych - od Hugin Endurance i Boeing Orca po mniejsze. Bo potrzebne są do stałej blokady Królewca i do stałej obrony aktywnej długiego Baltic Pipe i naszych platform wydobywczych, zabezpieczenia portów Trójmiasta i Świnoujścia - a tego 3 nawet 4 Orki NIE ZAŁATWIĄ. A po zniesieniu INF rakiety z Orek dużo taniej zastąpić rakietami PRSM czy nawet nowymi koreańskimi z lądowych wyrzutni mobilnych. Po prostu KŁAMSTWA dla wyłudzenia kasy na wygodne stołeczki - naszym kosztem i kosztem innych, znacznie potrzebniejszych programów.

  14. OptySceptyk

    Okręt podwodny z kilkoma rakietami o głowicy konwencjonalnej nie rozwiązuje żadnego problemu strategicznego. Więc nie wiem, skąd pan admirał to wziął. Może być to jedynie jakiś bonus w skali taktycznej, co najwyżej operacyjnej I taki bonus możemy sobie stworzyć taniej, wykorzystując inne środki, np. JASSM a w przyszłości rakiety amerykańskie dla wyrzutni lądowych.

    1. Odyseus

      robi , bo Bałtyk to nie cały świat a Rosję walnięcie paroma rakietami w port w Murmańsku by bardziej zabolało od zbombardowania Petesburga a to może zrobić tylko OP z rakietami

    2. Davien3

      @OptySceptyk a to juz Amerykanie zaoferowali Polsce Tomahawki?? Bo na razie nie ma nawet mowy o jakichkolwiek rakietach do wyrzutni Lądowych. No chyba że chodzi ci o PrSM

    3. OptySceptyk

      @Odyseus Nie. Jak chcesz strzelać w Murmańsk, to wysyłasz wyrzutnie do Finlandii. Albo zostawiasz to zadanie Finom. Nie musisz dobrego budować okrętu podwodnego

  15. staryPolak

    tiaaa. walka o Orki będzie ciekawa. Oby wygrała oferta lepsza, choć trudno jest zapomnieć o inklinacjach politycznych.

    1. Davien3

      Obecnie najlepsze są oferta francuska i niemiecka.

  16. ALBERTk

    MdCN na plus, USA nie zgodziłoby się na sprzedaż Tomahawk.

    1. Davien3

      Tyle że MdCN wyłacznie z okrętami francuskimi, samych nie sprzedadzą.

  17. Granat

    Zakup całkowicie zbyteczny, zabawka jest droga i przeznaczona tylko do jednego celu. Helikoptery natomiast mogą służyć w ratowaniu rozbitków a także zwalczaniu OP. Lepiej przeznaczyć pieniądze na prawdziwe wielozadaniowe samoloty, rakiety antybalistyczne albo BWP których brakuje. Łódkami Warszawy ani Łodzi nie obronisz.

  18. Box123

    Najważniejszą kwestią przy zakupie op obok samego ich zakupu musi być to żeby były to okręty oceaniczne zdolne do pokonywania dalekich dystansów i długotrwałego przebywania pod wodą oraz wyposażone w rakiety manerwujace, tak aby mogły szahowac rosyjskie OPL na tyłach. Sytuacja na Ukrainie jednoznacznie pokazała, że zdolność do wiązania wrogich sił opl zdala od linii frontu jest kluczowa dla przebiegu konfliktu. Ukraina takiej zdolności nie posiadała co umożliwiało Rosji po pierwszym okresie walk przerzucenie znacznych ilości opl w ich rejon, co praktycznie zakończyło działalność ukraińskiego lotnictwa. Gdyby Rosja musiała się liczyć z uderzeniami na większym obszarze swojego terytorium wiązało by to znaczne zasoby jej obrony plot. Oczywiście jest to tylko element układanki ale taki który może odegrać kluczową rolę. Dlatego skoro decydujemy się przyznaczyć znaczne środki na okręty podwodne to powinniśmy to zrobić tak żeby przyniosły nam one max korzyści, a nie tylko pływały po Bałtyku

    1. Davien3

      Box i co ci da nawet 24 pociski konwencjonalne przeciwko krajowi mającemu ich 100x tyle i to tylko mowa o konwencjonalnych i w co je wystrzelisz, bo na pewno nie w Kreml czy elektrownie jądrowe bo odpowiedź Rosji wybitnie by ci sie nie spodobała. OP jak najbardziej ale na Bałtyk a nie oceaniczne, zwłaszcza że co jak co ale siły ZOP Roisja ma dość dobrze rozbudowane.

  19. Podszeregowy

    Orkę to się zaczyna i kończy na jesieni. Aktualny minister powinien to wiedzieć, w końcu jest z podobno chłopskiej partii. A tak a poważnie, to okręty podwodne na kałuży bałtyckiej przydadzą się nam jak nie przymierzając we wrześniu 39.

    1. Davien3

      Jak widac desperacka obrona sabotażu P{iS w sprawie Orki trwa dalej:)

  20. Zygfrytch1

    Nie chcę być marionetką usa-Nuclear Sharing dla Polski.Chcę być prawdziwym sojusznikiem-op barracuda z bronią jądrową od Francji.Mogę sobie gadać co chcę,możecie liczyć się z moim słowem lub nie-wolna wola!!!To od was naszych włodarzy zależy kim będziemy!!!Takaż to polityka. Myśle ze Tusk rozmawiał z Macronem o atomie,tylko zakup Op z bronią nuklearną ma sens,ale widzę że inni nasi włodarze zamało się cenią na arenie politycznej i wolą być polaczkami ,a nie Polakami:)

  21. Obiektywny

    Jak my czekamy z dozbrojeniem okrętu który już jest zbudowany do 2027 roku to widać że naprawdę poważnie traktujemy zagrożenie ze wschodu o którym wszędzie mowa . To gdzie jest ten konflikt na progu którego stoimy ?? Takie dyskusje o planach na 10 lat do przodu mogą dać więcej złego niż dobrego , załóżmy przez chwilę hipotetycznie że Putin naprawdę dąży do spięcia i wojny to pytam wszystkich analityków kiedy taka wojnę wypowie ? Za dekadę kiedy będziemy mieć wedle zapowiedzi nowoczesne fregaty, okręty podwodne mnóstwo środków bojowych eskadry F35, 1000 czołgów itp czy np za 3 lata kiedy większość tych rzeczy będzie na papierze ?

    1. Essex

      Bo to bajki dla naiwnych o zagrozeniu wojną nzjlrpiej juz jutro, dzieki temu latwo sterowac wyborcxym ludem i uzasadniac kontrakty od ktorych leci ptowizja.

  22. Zenek2

    Już 2 lata nasze orły negocjacji rozmawiają z Koreańczykami i nadal nie rozumieją, że ci mówią to, co druga strona chce usłyszeć. Na końcu nie ma żadnego znaczenia co obiecali, tylko co znalazło się w umowie. A nasze asy jak usłyszą, że jak zamówimy to i tamto, to dostaniemy know-how i transfer technologii a szczegóły omówimy później, ochoczo pospisują kolejne kontrakty. To powoduje że Koreańczycy resetują negocjacje na temat transferu technologii, ponieważ strona polska właśnie pozbyła się karty przetargowej. Brak słów, żeby opisać to amatorskie i naiwne podejście naszych "specjalistów". W branży prywatnej nie przetrwaliby pół roku w dziale zaopatrzenia.

    1. Essex

      Bo my najbardziej lubimy poklepywanie po plecach i zachwyty nad nami......za to zrobimy i podpiszemy wszystko

  23. oko

    O ile logicznym i porządnym jest zakup OP na czas pokoju i czas wojny , to nie rozumiem logiki zakupu OP z rakietami do 1000 km ? Co to nam daje w przypadku obrony i kontruderzenia lub zniszczenia jakiegoś celu na terytorium Rosji ? Kompletnie NIC . Brakowało logiki . Ze Szczenina w promieniu do Moskwy to około 1500 km . W związku z zasięgiem 1000 km nie wyobrażam sobie aby nasze OP wystrzeliwały rakiety z Gdańska. Gdyby w czasie wojny chcąc uniknąć zniszczenia naszych OP cumowalyby w porcie La Rochelle we Francji , to odległość do Moskwy to 3500 km do Moskwy . To ma sens . Więc po co nam OP z tak małym zasięgiem. Kupmy takie , które spełnią wymagania .

    1. GRAS

      W artykule jest wypowiedź że pociski manewrujące mają ponad 1000 km. Ile mają dokładnie nikt nie określa. Może 1200 km a może 1700km

    2. Box123

      Dlatego to muszą być okręty oceaniczne żeby mogły działać np z morza północnego

    3. Rusmongol

      Postawisz go obok Tallina i ładujesz salwę w Moskwę jak się patrzy, a Petersburg masz rzut beretem.

  24. Flaczki

    Sa cztery typy do wyboru dla MWRP, A26, Scorpion, U212 I KAIII. Proszę kupcie cztery OP już mnie tam nie pochodź jakie bo wszystkie są dobre.

  25. GFOX

    Jak można chcieć kupić zaawansowaną "maszynę do fabryki" i być od ponad 10 lat na etapie badania rynku i kontrahentów. Chyba że nie mamy kasy na takie wydatki. OK. To trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie. Jeśli wybierzemy coś do końca 2024, to okręt dostaniemy w 2030. ORZEŁ tyle nie wytrzyma. I teraz co? Okręty pomostowe, leasing, itp. Trzeba będzie uczyć wszystkich od nowa, koszty programu wzrosną niebotycznie . Więc może trzeba sobie powiedzieć wprost, że na okręty podwodne jest już ( o 30 lat) za późno i tą kasę przeznaczyć na coś innego. I teraz tak, by dotrwać do 2030, musimy iść w leasing = koszta duże. Ten program to jest gorący kartofel, bo zaspaliśmy przynajmniej 10 lat temu. Ta ORKA to już chyba do góry brzuchem pływa

Reklama