Reklama

Siły zbrojne

Rosyjski bastion na tyłach Kijowa. Potencjał militarny Naddniestrza

W Naddniestrzu stacjonuje m.in. rosyjski kontyngent "sił pokojowych". Fot. mil.ru.
W Naddniestrzu stacjonuje m.in. rosyjski kontyngent "sił pokojowych". Fot. mil.ru.

Konflikt w Donbasie spowodował, że separatystyczna republika Naddniestrze nie jest już postrzegana wyłącznie jako potencjalny zapalny punkt w Europie, ale także jako bastion rosyjski na ukraińskich tyłach. Z tego względu warto spojrzeć na potencjał militarny, jaki w regionie ma kontyngent rosyjski oraz siły zbrojne samozwańczej republiki.

Operacyjna Grupa Rosyjskich Wojsk (OGRW)

Trzonem kontyngentu rosyjskiego w Naddniestrzu jest, sformowana na bazie dawnej 14 Armii, tzw. Operacyjna Grupa Rosyjskich Wojsk w Naddniestrzu (OGRW - Opieratiwnaja Gruppa Rosyjskich Wojsk). Liczebność OGRW to dzisiaj prawdopodobnie minimum ok. 1200-1500 żołnierzy kontraktowych (2-3 bataliony) wyposażonych głównie w BRDM-y i BTR-y.

Potencjał rosyjski w Naddniestrzu monitoruje analityk Jamestown Foundation, Dumitru Minzarari. Szacuje on liczebność OGRW na ekwiwalent samodzielnej brygady zmotoryzowanej (3 bataliony). Szacunki opierają się m.in. na fakcie, iż w ćwiczeniach OGRW bierze udział „ponad 150 pojazdów kołowych” (taką liczbę Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej podawało przy komunikacie o ćwiczeniach OGRW w maju oraz listopadzie br.). Trzeba jednakże tutaj dodać, że brygada ta ma - póki co - charakter „lekki” - bez artylerii i broni pancernej. Tyle, że zmagazynowane uzbrojenie (długotrwała konserwacja w składach), np. BMP-2 czy T-64BW, lub zasoby uzależnionej całkowicie i zinfiltrowanej „armii” naddniestrzańskiej, dają potencjalną możliwość istotnego wzmocnienia OGRW – wydaje się, że w razie potrzeby w Naddniestrzu Rosjanie mogliby szybko sformować 2-3 batalionowe grupy taktyczne. 

Strona ukraińska szacowała w czerwcu, że w Naddniestrzu stacjonuje rosyjskie zgrupowanie bojowe liczące ok. 3,5 tys. żołnierzy. Grupa „Informacyjny Opór” Dmytro Tymczuka szacowała zgrupowanie w dniu 4 sierpnia na ok. 3 tys. żołnierzy i 35 transporterów opancerzonych.

Zadania OGRW to początkowo ochrona ogromnych magazynów wojskowych (dziesiątki tys. ton broni i amunicji, Kreml ocenia że po ZSRR pozostało w regionie ponad 40 tys. ton amunicji) głównie w Kołbasnej i „stołecznym” Tyraspolu, a następnie wystawianie kontyngentu "sił pokojowych". Swobodę do działań operacyjnych np. o charakterze ofensywnym (prewencyjnym), daje OGRW zapis, iż działa ona w interesie i na rozkaz Sztabu Generalnego SZ FR.

Komponent wsparcia powietrznego stanowią śmigłowce grupy - 2 Mi-24P, 2 Mi-24K i 2 Mi-8MT. Próba jego wzmocnienia w 2013 r. nie powiodła się – Kijów nie wyraził zgody na przelot śmigłowców.

Batalion „sił pokojowych”

Batalion „sił pokojowych” liczy nieco ponad 400 żołnierzy i obsadza 15 posterunków kontrolnych na podstawie trójstronnego porozumienia (mołdawsko-naddniestrzańsko-rosyjskiego). Ponieważ Naddniestrze "wciśnięte" jest między nieprzyjazne kraje – Mołdawię i Ukrainę – rotacja odbywa się w ramach sił stacjonujących w republice (batalionem "sił pokojowych" zostaje batalion OGRW i na odwrót).

Jednostki kozackie i ochotnicze

Siły rosyjskie w Naddniestrzu mogą narastać także poza oficjalnymi strukturami zgrupowania. Przynajmniej od marca do Naddniestrza mogli przybywać (i zapewne przybywali, choć trudno oszacować skalę wzmocnienia) żołnierze rosyjscy (np. pod pozorem rotacji), agenci GRU, Kozacy, członkowie nacjonalistycznych bojówek, ochotnicy itp. Drugim źródłem wzmocnienia OGWR są miejscowi, którzy mają za sobą służbę w formacjach zbrojnych republiki. Organizatorem tych „ochotniczych” formacji „samoobrony” jest prawdopodobnie FSB działające za pośrednictwem zinfiltrowanego KGB Naddniestrza. 

Siły zbrojne Naddniestrza

Potencjał sił zbrojnych separatystycznej republiki szacuje się na ok. 7 tys. żołnierzy różnych formacji (w tym 4,5 tys. w armii regularnej – Gwardii Republikańskiej), wyposażonych w sprzęt rosyjski (radziecki). Grupa „Informacyjny Opór” szacowała siły separatystów w dniu 4 sierpnia na ok. 3,2 tys. żołnierzy, 19 czołgów, 90 transporterów opancerzonych, 40 wyrzutni rakietowych.

Po pełnej mobilizacji, wraz z formacjami podległymi MSW, oddziałami kozackimi, terytorialnymi i pospolitego ruszenia, szacuje się, że potencjał zbrojny (mobilizacyjny) Naddniestrza może sięgać nawet 20-25 tys. ludzi.

Siły zbrojne są całkowicie uzależnione od Rosji i to nie tylko w aspekcie stricte militarnym (sprzęt i zaopatrzenie logistyczno-materiałowe), ale i kadrowym – cała kadra sił zbrojnych republiki wywodzi się z zasobów ludzkich 14 Armii, a potem OGRW; także w strukturach służb bezpieczeństwa kluczowe stanowiska obsadzają specjaliści z Rosji.

Warto w tym kontekście wspomnieć, że od lat do OGRW masowo transferowano żołnierzy miejscowych (etnicznych Mołdawian i Ukraińców) i np. w 2005 r. tylko 7% składu osobowego zgrupowania miało paszport rosyjski. To daje dość duże możliwości szybkiego zwiększenia potencjału OGRW (np. do kilku tysięcy żołnierzy), nawet bez konieczności przerzucania żołnierzy z terytorium FR.  

Rosyjskie zgrupowanie w Naddniestrzu nie stanowi – przynajmniej na razie - ekwiwalentu „pełnokrwistej” brygady zmotoryzowanej – ma więc dość ograniczone zdolności ofensywne z punktu widzenia klasycznego konfliktu. Tym niemniej Naddniestrze może być bazą wyjściową do infiltracji granicy przez grupy rozpoznawczo-dywersyjne (specnaz), czy generowania niepokojów granicznych przez jednostki bliżej niezdefiniowanej „samoobrony” (ochotników), od których Kreml łatwo mógłby się odciąć. Potencjał kilku tysięcy dobrze wyszkolonych i zmotywowanych żołnierzy (ochotników) w wojnie hybrydowej jest trudny do przecenienia.

Należy przy tym pamiętać, że Naddniestrze "wciśnięte" jest między Mołdawię i Ukrainę – kraje mu wrogie – co utrudnia, lub wręcz uniemożliwia, realne wzmocnienie rosyjskiego potencjału bojowego w regionie (np. lotnictwem, czy artylerią). Rosjanie mają jednak w regionie i zdeponowany sprzęt, i infrastrukturę, wreszcie siły własne i rezerwuar zasobów osobowych w postaci przeszkolonych separatystów mających za sobą służbę w armii Naddniestrza albo silnych lokalnych formacji kozackich.

Symptomatyczne jest, że ukraińska straż graniczna donosiła o aktywności rosyjskich bezzałogowców nie tylko od strony okupowanego Krymu, ale także właśnie od strony Naddniestrza.

Biorąc to wszystko pod uwagę, i mając w pamięci prorosyjskie nastawienie znacznej części ludności w regionie, nie dziwi fakt, że z punktu widzenia Kijowa obszar obwodu odeskiego (graniczący z Mołdawią i Naddniestrzem) uznawany był (jest) za szczególnie wrażliwy i potencjalnie zagrożony.

Marcin Gawęda


Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publicysta wojskowy, pisze dla magazynów branżowych, autor serii książek wydanej przez WarBook.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (10)

  1. JB

    Bardzo rzeczowy artykuł. Dzięki.

  2. JB

    Najlepsze opracowanie, jakie do tej pory spotkałem na temat SZ Nadniestrza. Gratuluję.

  3. tomasz

    Te komentarze są nie na poziomie

  4. Hans Close

    "Problem w zrozumieniu Rosjanina jest taki, że nie bierzemy pod uwagę faktu że on nie jest Europejczykiem, ale Azjatą i dlatego myśli pokrętnie. My nie możemy zrozumieć Rosjanina bardziej niż Chińczyka czy Japończyka i od kiedy mam z nimi do czynienia, nie miałem żadnego szczególnego pożądania zrozumienia ich poza obliczeniami jak dużo ołowiu lub stali trzeba zużyć, aby ich zabić. W dodatku, poza innymi cechami charakterystycznymi dla Azjatów, Rosjanie nie mają szacunku dla ludzkiego życia i są sukinsynami, barbarzyńcami i pijakami. " Gen. Patton

    1. pinokio

      rasizm ,czysty rasizm.

  5. podkarpacie

    nawet tu przypędzili ukraińskie bydło i robi trzodę w komentarzach? a taki konkretny portal był...

    1. jang

      Szanowny Pan daje przykład konkretny.Swych manier i kultury.w prezentowaniu konkretnych poglądów.I obraża nadaniem sobie pseuda Podkarpacie

  6. kresy24

    " Ukraińcy są u siebie chowani jak bohaterowie, to tu zakopują ludzi jak psy” – napisał na Facebooku Rosjanin z Rostowa. " Szok w Rostowie. Te zdjęcia błyskawicznie obiegły portale społecznościowe i serwisy informacyjne. Na miejsce odkrytych przy miejskim cmentarzu masowych pochówków przyjeżdża coraz więcej Rosjan. Także ci, którzy do dziś nie mogą odnaleźć swoich bliskich – mężów i synów, których wysłano na wojnę w Donbasie.„Dzisiaj jeździłem na Cmentarz Północny. Potwierdzam informacje o nowych masowych pochówkach. Oprócz całkowicie bezimiennych mogił, są także z nazwiskami i datą śmierci. Najczęściej jest to okres czerwiec-wrzesień 2014. Na niektórych nie ma daty śmierci, chociaż widać, że ludzi chowano w tym samym czasie – dół kopała dla wszystkich koparka. Nie ma starszych niż 55 lat, wśród pochowanych przeważają ludzie w wieku 25-35 lat.Te pochówki znajdują się na obrzeżach cmentarza. Widać je doskonale z pobliskich oficerskich bloków. O ile Ukraińcy są u siebie chowani jak bohaterowie, to tu zakopują ludzi jak psy” – napisał na Facebooku Rosjanin z Rostowa.Według agencji Unian, pod Rostowem może być zakopanych nawet 4 tys. separatystów i rosyjskich żołnierzy.""

  7. z krainy deszczewców

    Walcząc na rosyjskich warunkach i licząc na pomoc zachodu Ukraina przegra. Rosja to olbrzymi kraj i powinni to wykorzystać. 75 letnia staruszka potrafiła za pomocą szpadla odciąć dwa małe kraje od internetu do dlaczego jakiś ukraiński "żołnierz" nie mógłby systematycznie odłączać internetu w rosji. Przecież przecięcie światłowodu na pustkowiu to żaden problem a dojechanie na miejsce i usunięcie awarii trochę trwa. Priorytetem powinny być jednak ropociągi i gazociągi- bardzo łatwy cel nawet dla "samotnego wilka". Niszczone powinny być gazociągi i ropociągi pozwalające transportować gaz i ropę na zachód z pominięciem Ukrainy. Kolejnym łatwym celem jest kolej transsyberyjska obsługująca 30% rosyjskiego eksportu. Bardzo łatwo też wyłączyć prąd milionom ludzi w rosji. Szereg takich działań, niemożliwych do powstrzymania, tanich i uciążliwych dla gospodarki rosyjskiej w dłuższym okresie czasu mogło by przynieść wymierne skutki.

    1. Tomb

      Popieram. I nie powinny to być wielkie spektakularne akcje, ale działania na zasadzie "chmary komarów", dokuczliwe ugryzienia w wielu miejscach np. awarie internetu i sieci energetycznej w bardzo wielu miejscach

    2. echo

      To co proponujesz jest po prostu głupie, ale głupie pomysły są domeną ludzi głupich. Raz: będzie to uznane za akt agresji, dwa akt skierowany nie tylko w Rosję ale i w zachodnią Europę. Trzy: "w dłuższym okresie czasu" skutkiem takiego durnego pomysłu umarłby z głodu, zimna lub w konsekwencji odwetu Twoich współplemieńców. Równowaga na świecie to krucha rzecz i bardzo trudno utrzymać. Chcesz ją zakłócić i skakać w przepaść to skacz ale daj innym możliwość rozwiązania tego w sposób którego rezultatem nie będzie śmierć, śmierć i jeszcze więcej śmierci. Przy "wymiernych skutkach" zapomniałeś napisać "negatywne".

    3. Darek S.

      Też jestem zdziwiony dlaczego Kijów zaniechał tego typu działań. Wysyłał jeszcze latem tego roku Specnaz pod zmasowany rosyjski ostrzał artyleryjski, zamiast wykorzystać tych ludzi z głową. Ukraińcy już dawno powinni przenieść ciężar działań wojennych na rozległe terytorium Rosji. W teorii wiele milionów osób pochodzenia ukraińskiego mieszka w Rosji. Wiadomo, że jest to broń obosieczna, ale więcej szkody przyniesie Rosji niż Ukrainie. Dla tego wielkiego kraju bezpieczeństwo transportu lotniczego to bardzo ważna rzecz. Wie o tym każdy, kto prowadził tam interesy. Ukraina nie jest od transportu lotniczego tak bardzo uzależniona. Nie wiem, czemu Ukraina nie idzie w tym kierunku. Przecież taki Kijów nie może odpowiadać za separatystów Ukraińskich, którzy z nienawiści do Putina wpadną na pomysł odpalania Strieł raz w tygodniu w stronę Szeremietiewa, Domadziedowa lub Pułkowa. Społeczeństwo rosyjskie szybko zmieni swoje zdanie na temat celowości dalszych działań na Ukrainie.

  8. olo

    Jest de facto odcięty od świata. Wszystko co tam lata może być zablokowane przez NATO & Ukrainę.

    1. Roman

      To prawda! Naddniestrze od wiosny 2014 r. jest faktycznie w blokadzie ruchu osobowego na przejściach granicznych z Ukrainą (nie są przepuszczani przez granicę wszyscy młodzi mężczyźni niezależnie od okazywanych dokumentów). W praktyce ruch graniczny i wymiana towarowa odbywa się przez przejścia graniczne z Mołdawią. Naddniestrze nie posiada jakiegokolwiek lotniska, bowiem istniejące kiedyś wojskowe w Tyraspolu teraz jest kompletnie zdewastowane. Jedyne lotnisko z którego mogą korzystać samoloty Federacji Rosyjskiej to cywilny port lotniczy w Kiszyniowie (Chisinau), z tym że wszystkie ładunki z Rosji i pasażerowie poddawani są drobiazgowej kontroli celnej i rejestracji. Natomiast samoloty wojskowe z Rosji chcąc dolecieć do Kiszyniowa muszą uzyskiwać zezwolenie na przelot nad Rumunią lub Polską, Słowacją i Rumunią, gdyż Ukraina nie zezwala na przeloty. Aktualnie nawet prezydent samozwańczego Naddniestrza niejaki Szewczuk i jego "ministrowie" i ochrona poddawani są najróżniejszym "przykrościom" na lotnisku w Kiszyniowie. Natomiast sytuacja ludnościowa w Naddniestrzu to kompletna katastrofa. Większość ludności to emeryci i renciści korzystający z emerytur i rent wypłacanych przez Rosję. Zdecydowana większość młodych ludzi wyjechała za pracą na Ukrainę, do Rosji, Mołdawii i Rumunii. Jedyny "przemysł" jaki w dalszym ciągu egzystuje w Naddniestrzu to produkcja tzw. koniaków czyli różnych gatunków miejscowego brandy eksportowanego bądź przemycanego do krajów d. WNP. Obecny prezydent Naddniestrza Szewczuk i jego kamaryla lawirują między Rosją i Ukrainą, a jednocześnie wykorzystują w chwili obecnej jedyne "okno na świat" jakim jest dla nich Mołdawia. Natomiast magazyny po b. rosyjskiej, a wcześniej sowieckiej 14 armii na terenie Naddniestrza po ponad 20 latach ich "pilnowania" zostały po prostu rozkradzione, a pozostawiony tam jeszcze sprzęt zdewastowany lub kanibalizowany dla podtrzymania w ruchu kompletnie przestarzałych BTR i BRDM i innego sprzętu wojsk rosyjskich i wojsk Naddniestrza. Ukraina bowiem jeszcze w czasach Janukowicza(!) nie zgodziła się na tranzyt nowych transporterów na wyposażenie tzw. OGRW w Naddniestrzu przez swoje terytorium. To zablokowało możliwość wymiany sprzętu. Wydaje się, że opowieści na temat tego jakie "zagrożenie" może nieść Naddniestrze dla Ukrainy i Mołdawii raczej wpisują się tylko w wojnę propagandową prowadzoną przez obydwie strony konfliktu na Ukrainie, a mającą raczej niewiele wspólnego z rzeczywistością. Sytuacja w Naddniestrzu jest przedstawiana dość szczegółowo przez niezależne obcojęzyczne portale informacyjne, niestety nie w jęz. polskim, ani w jęz. angielskim co może sprawiać niejakie trudności wielu komentatorom, bowiem znajomość języków tamtejszego regionu (rumuński, rosyjski) nie jest ostatnio zbyt rozpowszechniona.

  9. marek

    Co i rusz słyszy się doniesienia o masowym wykorzystywaniu rosyjskich rozpoznawczych BSL nad Ukrainą. Zastanawiające jet dla mnie, dlaczego kompletnie nie ma w tym względzie przeciwdziałania ze strony Kijowa. Przecież takie rozpoznawcze drony są stosunkowo łatwe do wykrycia i zestrzelenia przez oplot b.krótkiego zasięgu. Nowoczesne systemy indywidualne(MANPADS) bez większego trudu radzą sobie z BSL, a jeśli takowych Ukraina niema, to czemu ich nie kupuje ? Wszak na Kijowie nie ciążą żadne embarga na systemy obronne i jako kraj ostatecznego użytkownika mogą kupować co chcą i gdzie chcą ...

    1. Marek

      Żeby kupować, trzeba mieć za co. Ukraińcy nie za bardzo mają. Nawet na to, żeby kupować u siebie. Na przykład cóż z tego, że ich przemysł jest w stanie klepać "Opłoty", skoro PKB na zakup tych czołgów nie za bardzo pozwala?

    2. tank_buster

      Stare drony z silnikiem spalinowym takie są. Nowoczesne z elektrycznym i bardziej zaawansowanym napędem nie.

    3. Stary Dziad

      Drony demonstrowane na zdjęciach z ćwiczeń wojsk FR to kopie izraleskich Orbiterów (tez je mamy). Wykryć takiego dość trudno przez żołnierza (z odległosci 150 m jest niewidzialny, a z 200 m niesłyszalny), radar OP w ogóle go nie widzi bo ma powierzchnię odbicia poniżej 0,1 mkw. Trzeba posiadać niezły sprzęt WRE aby go wykryć. Standardowo latają na wysokości 300 m, więc okiem i słuchem się raczej nie wykryje... A nawet jak na chwilę wykryją, na odległości ponizej 150 m to czym go zniszczyć? Z "kałacha" strzelanie do celu ruchomego latającego z prędkością 80 km/h ma znikome szanse na powodzenie. MANPADS wogóle go nie widzi bo nie świeci w podczerwieni. Więcej pokory kolego marek...

  10. jang

    najbardziej skuteczną i najgroźniejszą bo trudną do identyfikacji bronią w tamtym regionie były i są banknoty dobrej waluty o możliwie wysokich nominałach.Dozbrojenie rosyjskich zielonych ludzików rzeczywiście może się odbywać na czymś w rodzaju Allegro gdzie oferty tamtejszych sił zbrojnych spotkają się z nabywcą uzbrojonym w argumenty finansowe.Temat przetrenowany na Ukrainie..

Reklama