Reklama



- Kontrakt w takim kształcie jak wynegocjowano jest niekorzystny dla Bumaru i szkodzi grupie – powiedział w rozmowie z Defence24.pl, Krzysztof Krystowski - Robię wszystko aby wynegocjować lepsze warunki. Cały czas jesteśmy w kontakcie ze stroną indyjską. Wymieniamy się korespondencją, doszło też w lipcu do spotkania celem negocjacji. Pokazuję stronie indyjskiej, które zapisy pierwotnej umowy są skrajnie niekorzystne dla Grupy Bumar. Tymi rozwiązaniami jest przede wszystkim indianizacja produktu i jej zakres. Gdybyśmy ją zaakceptowali w takiej formie – a chcę wyraźnie powiedzieć, że umowa o transferze technologii nie została podpisana, choć strona indyjska za zobowiązującą umowę uważa jedynie jej parafowanie, z czym my się nie zgadzamy – byłaby ona dla nas bardzo niekorzystna. Nie mogę realizować umowy, bo gdybym miał ją realizować, to musiałbym doprowadzić do takiej sytuacji, iż już od pierwszego wozu montaż odbywałby się w Indiach. Nie jest to możliwe, tym bardziej, że nasz indyjski partner nie ma nawet takich zdolności produkcyjnych, by przystąpić do montażu tych WZT. – precyzuje prezes Krystowski. - Ja nie chcę niszczyć Łabęd. Nie ma czegoś takiego, że jest interes Łabęd i osobno interes Bumaru. Jest jeden interes Grupy Bumar. I jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której obserwujemy działanie uderzające w jakąś część grupy, to jest to działanie szkodliwe dla całej grupy. Tymczasem kontrakt został tak skonstruowany, że Bumar sp. z o. o. wykazuje na nim domniemane zyski, ale przy wyraźnej stracie Łabęd. Ja się na takie rozwiązania absolutnie nie godzę.

Data publikacji: 14 sierpnia 2012 roku

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Robal

    ale Burdel mamy w zbrojeniówce. Lub inaczej to jest komedia