Reklama

W ostatnim czasie doszło do kilku ważnych wydarzeń, które mogą otworzyć Rosji drogę do wyjścia z izolacji międzynarodowej. Po osiągnięciu porozumienia dotyczącego zawieszenia broni w Syrii podejmowane są działania, w celu stworzenia wspólnego centrum koordynacyjnego, tak aby wojska Stanów Zjednoczonych współdziałały z siłami Rosji w zwalczaniu formacji terrorystycznych. Proces ten jest realizowany pomimo sceptycyzmu kadry dowódczej wojsk USA i Pentagonu. Jednocześnie na Ukrainie weszło w życie nowe zawieszenie broni.

Ostatnie działania Moskwy na Ukrainie i w Syrii mogą więc być wykorzystane propagandowo, jako demonstracja zdolności do współdziałania z państwami Zachodu w celu rozwiązywania międzynarodowych konfliktów. To z kolei stanowi podstawę do zwiększenia wysiłków w celu osłabienia konsensusu Unii Europejskiej, pozwalającego na utrzymanie od 2014 roku sankcji gospodarczych, dość dotkliwych dla strony rosyjskiej. I to przy założeniu osiągnięcia większości celów Moskwy w Syrii i znacznej części na Ukrainie.

Jeszcze kilka tygodni temu pojawiały się obawy, że na Ukrainie zostaną wznowione działania wojenne na pełną skalę, zwiększała się intensywność incydentów zbrojnych, podczas których łamano zawieszenie broni. Obecnie jednak dochodzi do znacznie mniejszej liczby ataków, choć nie oznacza to całkowitego zaprzestania walk. Coraz więcej sygnałów wskazuje jednak, że starcia – na pewien czas – zostaną wygaszone, choć nie jest to przesądzone.

Świadczy o tym choćby deklaracja samozwańczego przywódcy tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandra Zacharczenko, dotycząca zaprzestania działań bojowych, i porozumienie dotyczące zawieszenia broni, które weszło niedawno w życie. Wydaje się więc, że przerwanie walk, ale przy utrzymaniu obecności na Ukrainie oddziałów „separatystów”, dowodzonych, kierowanych i wspieranych przez Rosję jest warunkiem, który może otworzyć drogę do zniesienia różnego rodzaju restrykcji, nałożonych na Moskwę.

Warto zauważyć, że „deeskalacja” jest postulatem często formowanym na przykład przez szefa niemieckiego MSZ Franka-Waltera Steinmeiera, który jest zwolennikiem stopniowego znoszenia sankcji wobec Moskwy. Podjęcie działań w tym kierunku będzie dla nastawionych prorosyjsko polityków we Francji czy w Niemczech znacznie łatwiejsze, jeżeli faktycznie dojdzie do zaprzestania walk na Ukrainie, nawet bez wycofania sił prorosyjskich z Donbasu.

Taka sytuacja daje bowiem możliwość przedstawiania postępowania Moskwy jako „wychodzenie naprzeciw” oczekiwań społeczności międzynarodowej, co powinno się wiązać z „odpowiednimi krokami” państw zachodnich. Nie jest tajemnicą, że za rozszerzeniem współpracy z Rosją, opowiadają się nie tylko radykałowie w rodzaju Marine Le Pen, ale też politycy sprawujący władzę we Włoszech czy na Słowacji.

Jednocześnie Unia Europejska zmaga się z kryzysem migracyjnym i wysokim stopniem zagrożenia terrorystycznego. Rosyjscy komentatorzy wskazują, że Zachód powinien dążyć do większej współpracy z nią w zakresie zwalczania terroryzmu, pozostawiając jej „wolną rękę” na obszarze poradzieckim. A rozpoczęcie współpracy z USA w Syrii jest idealną okazją do propagandowego przedstawienia dużej wartości takiej kooperacji.

Putin Fico
"Reset" z Rosją jest popierany nie tylko przez kraje zachodnie, ale też niektóre państwa Grupy V4. Fot. Kremlin.ru.

Rosji może też sprzyjać sytuacja polityczna w Stanach Zjednoczonych i w zachodniej Europie. W wyborach w USA jednym z kandydatów jest prorosyjski Donald Trump. Jego wskazanie jako kandydata Partii Republikańskiej nie tylko doprowadziło do zakwestionowania podstaw architektury transatlantyckiej, ale też „rozbrojenia” stronnictwa politycznego, które na ogół opowiadało się za twardą linią wobec Moskwy, w większym stopniu niż Demokraci.

Wybory mają odbyć się również we Francji czy w Niemczech, w obydwu krajach istotną rolę odgrywają stronnictwa mniej lub bardziej prorosyjskie, a partie „głównego nurtu” jak chociażby niemiecka SPD mogą być (i są) skłonne do deklarowania ustępstw wobec Moskwy, aby zachęcić wyborców. To wszystko powoduje, że zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia – w pewnej, zmienionej formie – scenariusza powrotu Rosji na arenę międzynarodową, jaki miał miejsce po wojnie w Gruzji w 2008 roku.

Rosyjska agresja wobec Gruzji spowodowała częściowe zawieszenie współpracy z NATO, a ówczesny prezydent USA George W. Bush twierdził, że Moskwa przekroczyła „wszystkie czerwone linie”. Szybkie zakończenie aktywnej fazy konfliktu pozwoliło jednak na zniesienie restrykcji, a Barack Obama wdrożył politykę „resetu” wobec Rosji. Tym samym Moskwa utrwaliła swoją obecność wojskową w Gruzji, faktycznie przekreśliła szanse na odzyskanie przez Tibilisi integralności terytorialnej, znacząco utrudniła starania o integrację transatlantycką, i w dłuższej perspektywie nie poniosła praktycznie żadnych kosztów.

Natomiast po inwazji na Ukrainę i wprowadzeniu większej liczby wojsk do Donbasu na Rosję nałożono sankcje, które utrzymywane są do dzisiaj i oddziałują na rosyjską gospodarkę. Co więcej, rozpoczął się proces wzmacniania gotowości bojowej Sojuszu Północnoatlantyckiego. Środki wdrożone na szczycie w Walii zostały w Warszawie utrzymane i rozszerzone o obecność jednostek bojowych w Europie Środkowo-Wschodniej.

Ewentualny scenariusz „gruziński” w obecnej sytuacji mógłby polegać na stopniowym zniesieniu sankcji wobec Rosji, przy wzroście popularności kół prorosyjskich na szeroko pojętym Zachodzie. Moskwa utrzymałaby jednocześnie faktyczną, wojskową kontrolę nad częścią Donbasu i granicy z Ukrainą (nie mówiąc już o Krymie). To z kolei w oczywisty sposób utrudnia rozwój Kijowa i jego transatlantyckie aspiracje. Natomiast koszty, które już Federacja poniosła, choć znaczne, z perspektywy Moskwy mogą okazać się do zaakceptowania biorąc pod uwagę korzyści, jakie wynikły z interwencji.

Trzeba pamiętać, że kierownictwo polityczne Rosji postrzega oddolne ruchy społeczne (tzw. kolorowe rewolucje) jako jedno z największych zagrożeń, gdyż mogłoby potencjalnie utracić władzę w wyniku takich działań. W Syrii rosyjskie siły zbrojne włączyły się do działań, co bez wątpliwości pozwoliło na utrzymanie i umocnienie istniejącego ośrodka władzy (Asada). Co prawda nie odzyskał on całego terytorium, ale trzeba pamiętać że syryjska armia poniosła w ciągu kilku lat wojny znaczne straty sprzętowe i osobowe, co oczywiście wpłynęło na jej zdolności, zwłaszcza w zakresie działań ofensywnych.

Natomiast obecnie zaangażowanie w Syrii może być przedstawiane propagandowo – zarówno w kraju jak i poza jego granicami jako realny wysiłek w walce z terroryzmem, stanowiącym zagrożenie dla wszystkich państw. Dlatego w przeciwieństwie do sytuacji na Ukrainie, gdzie Moskwa odniosła – z uwagi na opór Kijowa i reakcję społeczności międzynarodowej – tylko ograniczone korzyści, w Syrii osiągnięto w bardzo dużej mierze powodzenie. Ponadto, rosyjska armia zyskała możliwość sprawdzenia i doskonalenia projekcji siły poza własne terytorium.

Su-25 Syria
Część Su-25 w Syrii ponownie nosi rosyjskie gwiazdy i inne oznaczenia. Fot. mil.ru

Wreszcie, aktywne uczestnictwo w konflikcie pozwala na łatwiejsze uzasadnienie wydatków zbrojeniowych wobec społeczeństwa, które ponosi związane z tym koszty. Nakłady na obronę w wysokości ponad 5% PKB (5,4% według SIPRI) istotnie wpływają na sytuację budżetu i ograniczają możliwość finansowania działań, mających na celu poprawę jakości życia obywateli.

Utrzymywanie wydatków obronnych na wysokim poziomie pomimo złej sytuacji gospodarczej pozwoliło Rosji kontynuować zakrojoną na szeroką skalę modernizację, nawet jeśli część najkosztowniejszych i najtrudniejszych do realizacji programów zostało rozłożonych w czasie (myśliwec T-50, czołg T-14 Armata). Wyraźnie widoczne jest dążenie do uzyskania jak najlepszej relacji koszt-efekt (vide modernizacja czołgów T-72, masowe zakupy wozów BTR-82A/AM czy na przykład rozmieszczanie pocisków Kalibr o zasięgu ponad 2 tysięcy kilometrów na niewielkich okrętach nawodnych). Trzeba też zauważyć, że w przeciwieństwie do pierwotnych założeń reformy Serdiukowa, stawiającej głównie na działania na ograniczoną skalę, obecnie rosyjska armia przygotowuje się również do pełnoskalowych konfliktów, w ćwiczeniach bierze też udział układ pozamilitarny.

Ewentualne zniesienie sankcji poprawiłoby sytuację Kremla i pozwoliłoby na kontynuowanie programu modernizacji. Najbardziej niebezpieczne byłoby jednak możliwe przyjęcie założenia, że podobnie jak w 2008 czy 2009 roku, i tym razem Rosji udało się „przezwyciężyć” opór Zachodu, choć większym kosztem. W dłuższej perspektywie czasowej wykazanie przez państwa zachodnie słabości mogłoby bowiem skłonić Rosję do dalszych, agresywnych działań, być może godzących już bezpośrednio w państwa NATO. Szczególnie w wypadku umacniania się korzystnej dla Moskwy koniunktury politycznej w USA i na zachodzie Europy, kryzysu migracyjnego itd. Przytoczony wyżej scenariusz nie jest przesądzony, ale zdaniem autora artykułu dążenie do "drugiego resetu" w świetle ostatnich wydarzeń jest co najmniej prawdopodobne. A jak wiemy, kilka lat po ogłoszeniu "pierwszego resetu" Rosja zaskoczyła obserwatorów dokonując agresji wobec Ukrainy.

Państwa zachodnie powinny więc kontynuować politykę restrykcji wobec Rosji, dopóki ta nie zrealizuje w pełni porozumień mińskich. Szczególnego znaczenia, również w wypadku zniesienia sankcji, nabierają jednak działania NATO i militarne odstraszanie na wschodniej flance. Decyzje podjęte na szczycie w Warszawie znacząco zwiększają bowiem koszt potencjalnej agresji wobec krajów bałtyckich czy Polski. Muszą one jednak zostać w pełni implementowane i wsparte przez zwiększenie ogólnej, całościowej zdolności obronnej zarówno krajów regionu, jak i państw europejskich na zachodzie kontynentu.

Natomiast instrumenty oddziaływania na Moskwę w wypadku agresji wobec państw niebędących członkami NATO czy UE jak Mołdawia czy (w wypadku dojścia do władzy polityków prozachodnich) Białoruś są bardzo mocno ograniczone. O ile więc bezpieczeństwo krajów wschodniej flanki być może uda się zapewnić na odpowiednim poziomie, to państwa b. ZSRR, poza krajami bałtyckimi, w pewien sposób znajdą się w „szarej strefie”.

Szczególne znaczenie ma tutaj jednak wsparcie dla Ukrainy, która – biorąc pod uwagę warunki w których się znalazła – w opinii autora artykułu dość skutecznie stawiła czoła rosyjskiej agresji po zajęciu Krymu. Kijów pomimo braku dostaw broni śmiercionośnej, faktycznego wyłączenia lotnictwa z działań itd. zdołał odzyskać znaczną część terytorium i wymusić na Rosji wprowadzenie do walki regularnych sił, co zwiększyło zakres reakcji społeczności międzynarodowej. Dlatego po możliwym „zamrożeniu” konfliktu Zachód powinien zwiększyć wsparcie dla Kijowa, gdyż Ukraina stanowi nadal bardzo ważny element (i chyba często niedoceniany) polityki powstrzymywania agresywnych działań Rosji na arenie międzynarodowej.

Reklama
Reklama

Komentarze (20)

  1. lach

    Panowie zrozumcie,że agresja jest wtedy, gdy jedno państwo napadnie na drugie bez zgody USA, gdy jest zgoda to mamy przecież wprowadzanie demokracji.

  2. wiesiek

    Po wygraniu wyborów przez Saakaszwilego, miało być pięknie. Gruzja w NATO, wyniki gospodarcze świetne, praworządność i związki gospodarcze z zachodem wspaniałe. Proponuję poczytać, jak jest obecnie z bezrobociem, emigracją, wymianą handlową. Efektem jego działań była utrata władzy i zastąpienie go przez bardziej neutralnego kandydata. I przywrócenie handlu z Rosją....... Obstawiam opcję, że podobnie potoczą się losy Ukrainy. Recesja i masowa emigracja będące skutkiem zerwania kooperacji gospodarczej z Rosją, skutkować będą zmianą władzy na bardziej rozsądną. Zachód nie da pieniędzy na konwergencję przemysłu do zachodnich standardów. Janukowycz obliczał te koszty na 190 miliardów $. Ludzie nie żyją ideami, tylko chlebem. A mniejszość rosyjska na Ukrainie, szczególnie na wschodzie, stanowi spory odsetek populacji. W niektórych rejonach, większość mieszkańców. Ps. Przewagi zachodu wynikające z bezkarnego dodruku walut światowych mogą dobiegać kresu. Kontrola przepływów finansowych i kredytowania, kresu właśnie dobiegły. Są już początki chińskiej alternatywy. Coś skośnoocy z nadmiarem rezerw finansowych zrobić muszą, kto wie, czy po Grecji, Wenezueli, Afryki, nie kupią sobie Ukrainy? Ta jedynie słuszna, zachodnia opcja, nie jest bezalternatywna.

    1. Geoffrey

      1. W żadnym rejonie Ukrainy, z wyjątkiem Krymu, mniejszość rosyjska nie jest większością. 2. Janukowycz ze swoją ekipą wyprowadził z Ukrainy ok 200 miliardów $, więc jego oceny dotyczą kwoty, którą chciałby dostać na siebie, a nie na konwergencję. 3. Ludzie żyją chlebem, nie ideami? - a co robili ukraińscy wolontariusze i bataliony ochotnicze? szukali chleba? 4.Czy "jedynie słuszna", zachodnia opcja na Ukrainie będzie właściwa - zobaczymy. W każdym razie jeszcze nikt jej do tej pory nie wypróbował, a czas najwyższy.

  3. niemandnemo

    dużo bajeczek. Pierwsza: "agresja na Gruzję" Nie było żadnej agresji ze strony Rosji, w 2008 Rosja wkroczyła w celu obrony południowej Osetii, darowanej Gruzji jeszcze przez Stalina, przed Gruzińską armią, która już była w stolicy Osetii (szybko uciekali) . druga: "oddolność kolorowych rewolucji" Prawie za każdą oddolną rewolucją stoją agenci brytyjscy lub amerykańscy. Pytanie: dlaczego w USA nie ma kolorowych rewolucji ? odpowiedź - w USA nie ma ambasady USA. To samo dotyczy majdanu - przywódcy otrzymywali za dobę 50 dolarów a "aktywiści" 25. To cała tajemnica "wielkiego uporu i bohaterstwa". Tak więc agresywne działania cudzymi rękami przejawia USA teraz np. już jawnie wspierając terrorystów w Syrii. Co ostatnio zrobiły F16 w Syrii? Zamordowały nalotami 60 żołnierzy syryjskich w synchronizacji z atakiem bandytów.

    1. Luk

      Widzę, że brygady internetowych trolli Federacji Rosyjskiej czuwają. A jak z wojną w Gruzji było naprawdę? Cytat z mediów: "Rosjanie twierdzili, że tylko zareagowali na agresję Gruzji i mieli szczęście, że akurat w rejonie walk znajdowały się duże siły zbrojne pozostałe po manewrach “Kaukaz 2008”. Ale analiza wydarzeń poprzedzających wybuch regularnej wojny pokazuje co innego. 16 kwietnia 2008 Putin wydał rządowi polecenie wzmocnienia współpracy z separatystami abchaskimi i osetyjskimi . Moskwa de facto uznała niezależność zbuntowanych regionów Gruzji. Prezydencka decyzja otworzyła też drogę do swobodnego przerzucania do Abchazji i Osetii Płd. dodatkowych oddziałów i sprzętu wojskowego. W dokumencie pojawiły się zapisy o “zobowiązaniu do ochrony” mieszkających tam obywateli Rosji – czym później Moskwa uzasadniała interwencję. Pod koniec lipca na Północnym Kaukazie rosyjska armia przeprowadziła duże manewry wojskowe Kavkaz-2008, z udziałem 8 tys. żolnierzy i 700 czołgów, wozów bojowych i dział samobieżnych. Rosjanie ćwiczyli “interwencję w celu przywrócenia pokoju w strefie konfliktu”. Niezależny rosyjski analityk wojskowy Paweł Felgenhauer pisał na łamach opozycyjnej “Nowoj Gaziety” (14 sierpnia 2008), że celem operacji, już od pierwszych chwil jej planowania było obalenie prozachodnich władz z Saakaszwilim na czele. “Zapadła decyzja, żeby wojnę rozpocząć w sierpniu. Wojna miałaby wybuchnąć niezależnie od postawy Gruzinów”- przekonuje Felgenhauer. Informacje o tym, że wojna była przygotowywana od dawna, potwierdza również Andriej Iłłarionow, były doradca Putina.Jego zdaniem, Moskwa wybrała nawet moment rozpoczęcia operacji: ciężki ostrzał gruzińskich wsi przez osetyjskich separatystów sprowokował ofensywę Gruzji. Ale Rosjanie już byli przygotowani. „Do północy 7 sierpnia, ponad 20 tys. cywilów z Osetii Południowej zostało ewakuowanych do Rosji. Ta liczba odpowiada ponad 90 proc. populacji przyszłego pola walk i ok. 40 proc. całej ludności Osetii Południowej” - pisze Andriej Iłłarionow w wydanej w 2009 r. zbiorowej pracy „The Guns of August 2008 – Russia’s War in Georgia”. Przyjęło się uznawać za początek wojny ofensywę gruzińską na Cchinwali wieczorem 7 sierpnia. Dlaczego jednak nie uznać za początek konfliktu rozpoczęty kilka dni wcześniej ciężki ostrzał wsi gruzińskich? Wszak Putin przyznał właśnie, że ich działania były elementem planu rosyjskiego Sztabu Generalnego. Ostrzał zaczął się 2 sierpnia. Co ciekawe wydany trzy dni później raport obserwatorów OBWE, mówiący o atakach na etnicznie gruzińskie wsie w Osetii Płd., podpisał m.in. gen. Marat Kułachmetow, dowódca rosyjskich “sił pokojowych” w Osetii Płd."

  4. Geoffrey

    Autor: "koszty, które już Federacja poniosła, choć znaczne, z perspektywy Moskwy mogą okazać się do zaakceptowania biorąc pod uwagę korzyści, jakie wynikły z interwencji.". Według mnie zrozumienie tego zdania jest kluczowe dla zrozumienia działania Rosji w ostatnich latach. Skąd bierze się tak silna determinacja Rosji i zgoda na bardzo duże koszty w zamian za zablokowanie Ukrainie drogi do integracji europejskiej? Dlaczego Ukraina z marnym przemysłem jest tak ważna dla Rosji? Ponieważ na Ukrainie znajduje się centrum "duchowe" tego, czym Rosja chce być, a mianowicie Tysiącletnim Imperium i Trzecim Rzymem. Walka nie toczy się o Ukrainę, lecz o kontrolę nad Kijowem, stolicą Rusi i siedzibą prawosławnych świętych i historii Rusi Kijowskiej, do której rosyjskie imperium próbuje rościć sobie prawa. Jak Rosja może wytłumaczyć, że jej atomowe okręty podwodne noszą imiona kijowskich książąt, jeśli Kijów jest stolicą niepodległego i wrogiego Rosji kraju? Nie ma Kijowa - nie ma mitu, nie ma imperium - pozostaje tylko historia XII-wiecznego drewnianego grodu, lennika złotej Ordy. Póki Moskwa nie zdobędzie Kijowa - imperium rosyjskie się nie odrodzi. Dlatego Rosja zapłaci za Kijów każdą cenę. I właśnie dlatego za każdą cenę należy do tego nie dopuścić.

    1. Blade

      He he. Reprezentuje Pan myślenie życzeniowe. Z historii trzeci Rzym to Moskwa, a Ukraina to w tej chwili czarna dziura a nie klejnot w koronie Imperium.

    2. Nabucco first

      Imperium Rosyjskie jeszcze 30 lat temu sięgało do Łaby. Od tego czasu stracili byłe NRD, Polskę, Czechy, Węgry, Słowację, Bułgarię, Rumunię, byłą Jugosławię, Litwę, Łotwę i Estonię, a ostatnio Ukraina odwróciła się do nich plecami. Mimo wycofania wojsk, przez wiele lat utrzymywali monopol na dostawy surowców energetycznych, który powoli zaczyna pękać. Bez Ukrainy to już nie jest to samo i Majdan 2014 to historyczny moment w którym Ukraina po raz pierwszy od 1656r. przechodzi jako kraj peryferyjny do strefy zachodniej. Rosja w obecnej kondycji gospodarczej nie za wiele ma do zaoferowania takim krajom jak Ukraina, Gruzja czy Mołdawia. Stąd interwencje zbrojne we wszystkich tych krajach. Postawa Ukrainy będzie miała bardzo wiele długofalowych skutków dla Państwa Rosyjskiego. Myślę, że dzisiaj nie do końca sobie zdajemy sprawę jakie to będą skutki, ale dane są dość jednoznaczne: Ukraina to 45mln mieszkańców Rosja 140mln = 1/4 ogłosiła secesję i odwróciła się plecami. Dodatkowo zajęcie się Ukrainą da Europie Środkowej kolejne dwie dekady na odbudowę gospodarczą, cywilizacyjną i organizacyjną. To może wiele zmienić w tej części świata. Dość wyraźnie widać, że Europa Środkowa zdecydowanie poprawia wyniki gospodarcze i powoli zaczyna zbliżać się do biednych krajów Europy Południowej takich jak Portugalia czy Grecja, które nie zaznały komunizmu. Może się mylę, ale najważniejszy teren rozgrywki dzisiaj to zaopatrzenie w surowce energetyczne dla tej części Europy. Jeśli byłe demoludy będą w stanie przełamać rosyjski monopol to Rosja będzie biedniała z każdym rokiem i przez to model rosyjski będzie stawał się dużo mniej atrakcyjny dla społeczeństw regionu. Już dzisiaj ich gospodarka trzeszczy co widać po stanie budżetu, ale rozgrywka o monopol surowcowy w zasadzie dopiero się zaczyna, a jej wynki może być tylko jeden - znaczący 20-30% spadek przychodów Rosji i znacznie większy zysków (bez uwzględniania wahań cen ropy i gazu). Do tego rewolucja łupkowa, która trwale obniży zyskowność eksportu kopalin.

  5. alakyr1

    Typowo zimnowojenny komentarz, może autor zastanowił by się nad przyczynami konfliktów w których oskarża Rosję o agresje. W Gruzji sprawa prosta, Gruzini zbrojnie najechali Osetię i Abchazję, republiki, które nigdy po 1991 roku nie wchodziły w skład Gruzji. Najazd Rosji był tylko odpowiedzią. Na Ukrainie doszło do zamachu stanu i obalenia legalnych władz, a w konsekwencji do wojny domowej w której Rosja wsparła legalistów nie godzących się z puczem. W Syrii Amerykanie z Saudami zapragnęli usunąć Asada, zorganizowali, sfinansowali i uzbroili opozycję, która walczy do dziś. Rosjanie znów wsparli legalny rząd Syrii i na tym polega ich zbrodnicze działanie.

    1. Nabucco first

      A co Pan powie o Naddniestrzu w Mołdawii?

    2. ja

      """"""Na Ukrainie doszło do zamachu stanu i obalenia legalnych władz, a w konsekwencji do wojny domowej w której Rosja wsparła legalistów nie godzących się z puczem."""""" ======================================================================================= Na Ukrainie w ostatnich wyborach prezydenckich Poroszenko zmiażdżył w I turze a w parlamentarnych partia prorosyjska otrzymała zaledwie 10%. Propaganda kremlowska zamilkła na kilka dni bo nie wiedziała jak to skomentować. Nawet Prawy Sektor nie pomógł bo dostał tylko 0.09 % i nie nie ma jak tu straszyć faszystami. Nadal chcesz ciągnąć temat "legalizmu" czy już masz dość? Może jeszcze coś o legalności Assada, który odziedziczył władzę o ojcu, który zdobył ją w wyniku zbrojnego przewrotu?

  6. wiesiek

    Jak jest z prawem do secesji, czy samostanowienia narodów? Od jakich gremiów zależy uznanie prawomocności oderwania się? Jakie powinny być spełnione kryteria? Jeżeli jest to w interesie Zachodu, dozwolone, jeżeli wbrew, zakazane? Ci z Osetii, czy Krymu, prawa do opuszczenia dotychczasowych struktur państwowych nie mieli? W kolejce czeka- nawet w Europie- sporo narodów które chciałyby się wybić na niepodległość. Od Szkocji, czy Katalonii poczynając. Tyle że chyba nikt dla powstrzymania secesji nie będzie wysyłał tam wojska. A tak zdarzyło się w Jugosławii, Gruzji, Ukrainie.....

    1. tak tylko...

      Secesja pod lufami czołgów i karabinów sił zbrojnych sąsiedniego państwa? To nic innego jak zbrojne, bandyckie przesunięcie granic.

    2. ja

      Proponuję rozpisać referenda secesyjne we wszystkich krajach Federacji Rosyjskiej. W Czeczenii, Dagestanie, Tatarstanie, Jakucji, Czukotce (za przyłączeniem do Alaski, obiecując emerytom amerykańskie emerytury), Buriacji, Kałmucji, Baszkirii, Karelii, Kurylach (za przyłączeniem do Japonii, obiecując japońskie pensje i emerytury) i w ogóle wszędzie team gdzie jest złoto, ropa, gaz i diamenty. Putin to wielki demokrata i z pewnością nie bedzie miał nic przeciw takim referendom. Proponuje kolego zacząć od siebie.

  7. 45

    Co ma piernik do wiatraka? Ropa staniała by czy Ruscy wzięli lub nie wzięli Krym.Norwegia na deficycie,pola naftowe UK na deficycie to Rosja winna? To jest Wishfull thinking czyli myślenie życzeniowe.Przecież tu to już było Rosja da sobie radę bo ma przemysł i technologie. Sprzedają broń i chociaż częśćiowo rekompensują sobie.A co może AS i inne kraje?Nasz węgiel pada-wypiera go ruski bo tańszy a my dalej swoje.UE strzeliła sobie samobója.Mieli niewymagajacy rynek na swoje produkty to go straciła.Zgoda kupimy gaz w AS czy Iranie ale za niego zapłacimy forsą.Ruskim płacilismy jabłkami czy wieprzami i było OK. Teraz ruscy znaleźli sobie innych dostawców albo mają własne a my na ich rynek nie wrócimy.To co się dzieje na Ukrainie to wina samych Ukraińcow. Jak się ma co szóstego obywatela a na terenie rebelii,Rosjanie są większośćia.To się czołgami i artyleria nie podskakuje. To już przerabiali Gruzini.Jakby Litwa z moimi rodakami rozmawiała w ten sposób to uważam że WP powinno Litwie pomóc zmienić politykę.Postawcie się na miejscu Rosjan.Zostawilibyscie ich pod ogniem artylerii?Ja nie popieram ani jednych ani drugich.Wina jest UE.To UE powinno powiedzieć Ukrainie.Traktujecie mniejszość rosyjską tak jak traktowani są Ukraińcy w Polsce.Lub zero kasy i płot kolczasty na granicy. A wy im chcecie broń.

    1. Bucefal76

      Jak wrócą rosyjskie czołgi na polskie ulice to z pewnością będziesz traktowany przez przyjaciół Moskali paradnie, z czerwonym dywanikiem :)

    2. Geoffrey

      "To co się dzieje na Ukrainie to wina samych Ukraińców." - no tak, Ukraińcy sami na siebie napadli. Winni są tego, ze nie chcą żyć w rosyjskim bagnie, tylko w końcu w niepodległym państwie. Obrzydliwe, że Polakom, którzy tyle razy walczyli o niepodległość swojego kraju, w ogóle takie słowa przechodzą przez gardło.

    3. Olo

      Rosja ma przemsł i technologie ! ? ! Nie no weź człowieku mnie nie rozśmieszaj ! Co poza kopalinami i bronią dla ubogich ten chory kraj eksportuje ? NO CO ? No jest coś takiego nazywa się to wojna ! Rosja to upadłe imperium u kresu swej drogi, jak długo można rzadzić trzymając wszystkich za pysk. Wielkie połacie Rosji to miejsca gdzie nadal trwa średniowiecze , a nawet czasy przed hitoryczne , gdyż mieszkańcy prawie nie posługują się pieniądzem ,żyją tym co w lesie pozyskają i obok chałupy urośnie.

  8. mity i fakty

    Może - tak ? Może - nie ? KTÓŻ - to wie ?

  9. inż.

    Nawet jeśli Putin nie jest słowianofilem to myślę, że większe szanse przetrwania jako naród my Polacy mamy w s sojuszu z Rosją aniżeli z UE. Tam na zachodzie tworzy się super państwo z państwową religią islamską. Dla tych co nie znają definicji słowianofilstwa powiem w skrócie, że mówi ona o mistycznej roli Rosji w obronie nas Słowian i religii chrześcijańskiej.

    1. zby79

      Taa, obrona wartości przez Rosjan. Padłem ze śmiechu. Na części obszaru Rosji już panuje szariat. A o jakich wartościach mowa? Wolność, demokracja? Czy może jakieś inne typu prawo oligarchów do okradania państwa, prawo urzędników do łapówki?

    2. Bucefal76

      Jak się dwa razy zastanowisz to polscy konserwatyści mają bliżej do muzułmanów niż Rosjan. Z dwojga złego osobiście wolałby by alkohol i zdrady małżeńskie były na cenzurowanym a wieczorem mógłbym sobie bez obaw pobiegać nie bojąc się dobermanów puszczonych bez smyczy "spokojnie on jeszcze nikogo nie ugryzł" ( w krajach muzułmańskich te trzy rzeczy uwielbiane przez Polaków są zakazane ).

    3. Geoffrey

      Historia innych narodów słowiańskich w obrębie Rosji uczy, że w Rosji szanse przetrwania mają tylko Rosjanie. Na terytorium Rosji zaraz po Rewolucji żyło 10 milionów Ukraińców, teraz jest jakieś pół miliona. Na Białorusi ledwie kilka procent ludności posługuje się językiem białoruskim. Cała ściema z mistycznym przywództwem Rosji jest XIX-wieczną propagandą carskiej Rosji, dziś dopracowaną przez niejakiego Dugina.

  10. wiesiek

    Ludność ma prawo wybierać przynależność państwową, czy jest skazana albo na jej zmianę poprzez wyjazd, albo siłowe domaganie się zmian? Prawo do samostanowienia narodów zawarte w Karcie ONZ to fikcja? Problemy Ukrainy załatwiły by plebiscyty, bądź federalizacja. Kijów wolał siłowe rozwiązania, tak samo jak swego czasu Gruzja. Więc ma efekty. Bajdurzenie o agresywnej Rosji powtarzane w mediach polskojęzycznych na okrągło, nie stanie się prawdą, chyba że tą gebbelsowską. Fakty sa nieco inne.

    1. Trollhunter

      To nie Kijów wybrał rozwiazania siłowe tylko przysłani z Rosji agenci jak Striełkow czy Borodaj ktorzy wywołali wojne w Donbasie. Bo 'Republiki ludowe' zostały stworzone przez Rosjan z Rosji a nie ludność Donbasu.

  11. Babol16

    Rozumiem możliwą anatogie między Ukrainą a Gruzją ale analogia do Syrji to chyba mocno naciągana, sytuacja co kolwiek nie podobna. Oby autor miał rację nawet w obu przypadkach bo oznaczało by to koniec rozlewu krwi i kolejny obszar na garnuszku Rosji a to zamiast ją wzmocnić to osłabi, ekonomicznie. Rosja ma chyba troche inne podejście do ekonomji, ważniejsze jest posiadanie terenu buforowego od centrum niż koszty gospodarcze i to za poparciem społeczeństwa. Zrezygnować mogą z tej strategji tylko po zapaści gospodarczej tak głębokiej jaka nie była by do zaakceptowania dla żadnego kraju 'zachodniego'. A kraje zachodnie w swej strategji wcale nie mają ochoty na upadek państwa posiadającego drógi arsenał atomowy na świecie, rosyjskie elity zdają sobie z tego sprawę ich zachowanie w dłuższej perspektywie bardziej przypomina warjata który kradnie i żąda od otoczenia by zakceptowały to przykładając sobie lufę pistoletu do głowy. Każdy otwarty konflikt z zachodem musiał by skończyć się przecągającą się wojną na wyniszczenie a tego nie wytrzyma Rosja podobnie jak państwa osi w obu wojnach światowych. Moim zdaniem jest duża szansa, że w razie takigo konfliktu broń atomowa podzieli losy broni chemicznej z II wojny światowej, choć niczego nie da się wykluczyć. Już gdzieś pisałem, że obecna sytuacja Rosji najbardziej przyponina mi sytuację Austrowęgier z przełomu wieków niby potęga ale słabo zespolony kraj z uśpionymi animozjemi nawet nie tylko do centrum ale między sobą, tak jak np. konflikt o górny karabach i napięcia po 1918 między Polską Czechosłowacją Ukrainą itd. Jeśl chodzi o te analogie wcale nie chciał bym mieć racji a zdecydowane za mojego życia. Oznacza to bajzel na taką skale, że konflikt w Syrji to tylko skromna przygrywka.

  12. Krzysiek

    Zastanawiam się o jakiej „agresji” na Gruzję piszę autor, KE i EU w swoich raportach jasno stwierdziły że to Gruzja zaatakowała Osetię i Abchazję „On the night of 7 to 8 August 2008, a sustained **Georgian artillery attack** struck the town of Tskhinvali. Other movements of the **Georgian armed forces** targeting Tskhinvali and the surrounding areas were under way, and soon the fighting involved Russian, South Ossetian and Abkhaz military units and armed elements. It did not take long, however, before the **Georgian advance** into South Ossetia was stopped.” “Open hostilities began with a large-scale **Georgian military operation** against the town of Tskhinvali and the surrounding areas, launched in the night of 7 to 8 August 2008. Operations started with a massive **Georgian artillery attack**” Jeszcze jeden przekomiczny aspekt analizy, o tym jak rzekomo Ukraina "dość skutecznie stawiła czoła rosyjskiej agresji". Jedyne epizody włączena się do walki szeregowych jednostek rosyjskich, miały miejsce, kiedy interweniowały rosyjskie batalionowe grupy bojowe, doszło wtedy do kotłów "Iłowajskiego", "Południowego" czy "Debalcewskiego". Zaiste wielkie sukcesy Ukrainy, w każdej z tych bitew mieli kilkuset zabitych i setki sztuk straconego sprzętu, w tym AN/TPQ-48 czy najnowsze ukraińskie ppk Stugna-P. Kijów „zdołał odzyskać znaczną część terytorium” tylko dlatego że według Striełkowa w takim Mariupolu czy Artiemowsku serpatyści mieli całych ... kilkuset ludzi, żadnego ciężkiego sprzętu i brak rosyjskich dostaw.

    1. suawek

      Osetia i Abchazja to część Gruzji, a nie Rosji, więc Gruzja innego państwa nie zaatakowała.W przeciwieństwie do Rosji. Odnośnie Ukrainy to nagle Striełkow stał się wiarygodnym źródłem informacji?

    2. Trollhunter

      O normalnej agresji na Gruzje. O Ruskich czołgach ktore wjechały na terytorium Gruzji. Bo to Rosja napadła na Gruzje a nie Gruzja na Rosje

  13. RedNose

    O jakiej klęsce Rosji wy mówicie? Mimo strat to właśnie ona prowadzi. To zachód jest w odwrocie a dotychczasowa polityka UE Gł. Niemiec destrukcyjna dla Całej Unii. Putin powoli ale jednak triumfuje a Zachód jak to zachód dusi się we własnym gó. Szkoda Ukrainy a właściwie szarych ludzi tam żyjących. Zachód zrobił to co umie najlepiej- sprzedał. To przestroga dla nas.

    1. tak tylko...

      Chyba jest Pan nowym czytelnikiem, bo nigdy wcześniej nie miałem przyjemności czytać Pańskiego wpisu, ale do rzeczy. Drogi Panie od wielu tysięcy lat ludzkość prowadzi wojny, a ich cel jest zawsze ten sam (choćby pośrednio) - korzyść finansowa. Proszę policzyć sobie jakie straty w wyniku ukraińskiej awantury (sankcje, wycofanie się zachodniego kapitału, spadek cen na węglowodory i utrata ich rynków zbytu) poniosła Rosja. Kwoty idą w setki miliardów $$ i to według oficjalnych, rosyjskich danych. No i jak można nie nazwać tego klęską? Ja się pytam.

    2. Kiks

      Putin może tak.. Ale czy Rosja, jakoś tego nie widać. Tylko, że mikrus długo nie pociągnie, bo wieczny nie jest, a Rosja jakoś musi trwać. Reset? Raczej kolejne restrykcje. I czekać.

  14. leming

    Dziwię się tym obserwatorom którzy nie potrafili przewidzieć reakcji Rosji, potrafiła to zrobić większość internautów. Obserwatorzy sądzili ze Rosja zaakceptuje okręty NATO w Sewastopolu ? Na jakiej podstawie ?

    1. edi

      Ty faktycznie ruski leming. 70% Ukraińców przed napadem Rosji było przeciw wstąpieniu do NATO a Rosja do 2048 roku miała wynajęte porty na Krymie więc o jakich okrętach NATO ty ruski gimbusie piszesz. Po co komukolwiek z NATO ukraiński Krym jak to nie czasy WW2. Teraz Morze Czarne można zamknąć poprzez Turcję. Po co Krym jak do Moskwy jest bliżej z krajów bałtyckich i tam wystarczy ustawić rakiety co NATO nie robi bo NIGDY nie miało zamiaru atakować Rosji.

    2. Kiks

      Ruscy robili pod siebie ze strachu, bo powoli kończyła się umowa na dzierżawę tych portów. Wiedzieli, że szanse na jej przedłużenie są nikłe. A jak Ukraina pogoniła kremlowskiego szczura czyli janukowycza, wpadli w panikę. Wiedzieli, że to bardziej niż pewne, że nie będą mieli już dostępu. Stąd zagrabienie Krymu. Dziwne jest jednak to, że Zachód był zaskoczony. To było do przewidzenia. Ale Ukraina milczała. I sama też nic nie zrobiła. To nikt nie kiwnął palcem.

  15. Paweł

    A może chodzi tylko o to że wybory do Dumy są w niedzielę. Może na Kremlu boją się jakichś protestów przed lub po głosowaniu ? Dlatego potrzebują wyciszenia sytuacji. No i w samym Donbasie pewnie będą głosować. Gdyby to miało być odprężenie to Rosja wysłałaby wszystkich żołnierzy do domu (i tych z Donbasu i tych z Syrii).Może Putin czeka na wynik wyborów w USA ? To jest cisza przed burzą. Nawet jak rozejm się utrzyma i znieśliby sankcje to Rosja i tak nie uniknie kryzysu gospodarczego.A czym Rosjanie odwracają uwagę od problemów wewnętrznych? Wojnami....W czasie wojny z Gruzją Rosja była slabsza militarnie i musiała wstrzymać swoje działania. To była inna sytuacja geopolityczna nie było wojny w Syrii.

    1. edi

      W Donbasie nie będą głosować bo nawet Rosja ich nie uznaje chyba ci się z okupowanym Krymem porypało.

    2. dk.

      Myślę, że Państwo jednak mocno przesadzacie w Polsce z wiarą w rosyjski kryzys. Rosja już od jakiegoś czas nie zmniejsza zapasów dewiz. Produkcja żywności wzrasta w Rosji na tyle poważnie, że eksport żywności przyniesie im w b.r. zapewne więcej przychodu, niż eksport broni, pewnie rząd 20 mld USD. Choć i eksport broni ma się dobrze, a jednocześnie w szybkim tempie Rosjanie modernizują własne siły zbrojne. W tempie o jakim my możemy tylko pomarzyć. Gdzie ten kryzys ? Sankcje są oczywiście potrzebne, ale to ponieważ bez sankcji Rosja osiągałaby swe cele jeszcze znacznie szybciej, Natomist kryzys byłby gdyby Rosja "zwijała się" gospodarczo, na interesujących nas kierunkach - ograniczała produkcję broni i żywności, redukowała siły zbrojne, przymusowo pozbywała się rezerw itd. Nic podobnego nie zachodzi

    3. Teodor

      To rozproszenie rosyjskich sil nie musi byc takie zle. Wystarczyloby aby np. Japonczycy wyprodukowali fale tsunami, ktora zaleje wyspy kurylskie i zajma te tereny. Pokoj pomiedzy ZSRR a Japonia nigdy nie zostal zawarty.

  16. Redrum

    Połączone i ściśle skoordynowane działania dyplomacji i armii rosyjskiej stanowią nie lada wyzwanie dla odpowiedników po stronie amerykańskiej. Moskwa doskonale wykorzystuje swoją pozycję w Syrii dla osiągania ogółu korzyści w relacjach z Zachodem. Można tylko zgadywać, na ile "przejęcie" Syrii przez Rosjan we wrześniu 2013 r. (sprawa broni chemicznej) zadecydowało o rozpoczęciu operacji ukraińskiej. Rosjanie, przewidując być może ostre reakcje Zachodu na zajęcie Krymu i podpalenie Donbasu, z góry wiedzieli, że użyją karty syryjskiej do otwarcia własnego drugiego frontu, w razie gdyby sprawy przybrały zbyt niekorzystny obrót. Wbrew głoszonemu przez rosyjską propagandę poglądowi, iż sankcje nie wpływają ujemnie (ba, ponoć nawet służą!) na gospodarkę, lwia część zabiegów dyplomatycznych ukierunkowana jest właśnie na zdjęcie tychże obostrzeń. To właśnie gospodarka stanowi najsłabsze ogniwo rosyjskiej machiny. Armia, dyplomacja i propaganda radzą sobie zupełnie dobrze.

  17. andrzejek

    przede wszystkim nie można porównywać Gruzji (4.5 mln ludzi) do Ukrainy (45 mln ludzi), schemat podobny, ale możliwości Ukrainy są jednak zupełnie inne. Poza tym jest jeszcze coś takiego jak Memorandum z Budapesztu, pod którym podpisali się Amerykanie i Brytyjczycy. Z mojego punktu widzenia Putina spokojnie można wygonić z Donbasu i Krymu, wystarczy dostarczyć broń Ukrainie powołując się na ww. Memorandum. Ukraińcy czyszczą Donbas i Krym artylerią, wprowadzają wojska, następnie wchodzą wojska międzynarodowe (czyli NATO) i jest po robocie. To jest kwestia odważnych decyzji. PKB Rosji = PKB Włoch. Rosja to biedny, skorumpowany i zacofany kraj, w którym większa połowa ludzi ma problem z alkoholem. Putin się nie liczy ze stratami w ludziach, ale śmierć kilkudziesięciu tys ruskich zołnierzy w konflikcie nie przeszłaby bez echa w Rosji, gospodarka jeszcze szybciej by się zwijała. Szkoda, że na zachodzie rządzą tchórze. Stosunki z Rosją i tak się unormują, więc lepiej zrobić szybką interwencję na Ukrainie, przywrócić integralność terytorialną i wtedy się z Putinem układać. Pamiętajcie, że to my rozdajemy karty a nie Putin, wystarczy niekupować ruskiej ropy i gazu i Rosji nie ma.

    1. fx

      Lepiej zaostrzyć sankcje wobec Rosji i pomagać finansowo Ukrainie w zamian za reformy.. Rosja jest w tak podbramkowej sytuacji że nie ma szans aby nie ustąpiła co mimo wszystko widać już teraz gdy przerósł ją finansowo konflikt na 2 fronty Ukraina i Syria. Putin nie jest w stanie przywrócić Syrii Assadowi a w 80 % Ukraińców ma dozgonnego wroga. Bardziej Rosję bolą jednak niskie ceny kopalin i mniejszy popyt na nie rynku europejskiego który najlepiej płacił w szczególności Polska która zaczyna kupować z innych kierunków.

    2. Piotr

      Co za głupoty :-) Gdyby dostarczyć broń Ukrainie - wszystko co tylko chcą poza bronią atomową i Ukraina zaczęłaby "czyścić" Donbas i Krym to w Polsce było by nie milion tylko 10 milionów Ukraińców w wieku poborowym. A po tygodniu "czyszczenia" armia ukraińska przestała by istnieć.

    3. czart

      Zagraj sobie może w grę komputerową a nie fantazjuj. Już widzę jak Rosja przegrywa wojnę z Ukrainą, która dostaje w zęby od górników regularnie. Po za tym wojska rosyjskie byłyby w Kijowie w tydzień po zaatakowaniu Krymu przez Ukraińców, podejrzewam nawet że większość Ukraińców podniosłoby łapki do góry, bo rząd Poroszenki ma kilka % poparcia... No i te mocarne Włochy... to może niech zaatakują Rosję skoro mają takie same PKB, może wygrają, po co angażować całe NATO które rozstawia 4 bataliony na wschodzie... Te bataliony to Rosja wywiezie w nocy dwoma pociągami na Sybir jak będzie chciała i to po cichu. Jeszcze NATO będzie ich szukało, gdzieś w Mandżurii...

  18. edi

    MONACHIUM bis a wiemy jak się to skończyło. Łatwo handlować nie swoim.

  19. Jan

    Trump nie ma realnych szans wygrania wyborow. Clintonowej doradza Kissinger, autor detantu z lat 70tych. Clinton wygra, bedzie nowy reset, wojska USA w Polsce zakoncza rotacje i pojada do domu aby zadowolic Rosje i zachecic do nowego partnerstwa.

    1. ecik

      Trump nie ma szans? A to ciekawe. Jasnowidzem jesteś? Zarówno Clinton jak i Trump mają szansę a ostateczną decyzje podejmą wyborcy poprzez głosy elektorów.

  20. Nabucco first

    Ewentualne zniesienie sankcji spowodowałoby, że napaść Rosji na Ukrainę byłaby OPŁACALNA dla Rosji. Tylko stworzenie sytuacji w której napaść na inny kraj staje się NIEOPŁACALNA, może zastopować dalszą agresję. Głęboka dywersyfikacja żródeł surowców dla całego regionu EŚW - to możemy i powinniśmy zrobić jak najszybciej.