Reklama

Geopolityka

Rosyjska gra manewrami wojskowymi. Realne zagrożenie czy standardowa strategia?

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Ostatnie rosyjskie manewry budzą niepokój i każą zadać sobie pytanie dokąd prowadzi tego rodzaju polityka manifestacji siły militarnej państwa. Jest to szczególnie istotne, gdyż dotyczy to jednego z państw kluczowych dla bezpieczeństwa Europy i świata. Mamy więc do czynienia z realnym zagrożeniem, czy też może z klasyczną formą działania strony rosyjskiej? W analizie dla Defence24.pl pisze Jacek Raubo.

Federacja Rosyjska w ostatnim czasie powoli zaczyna przypominać wielki poligon wojskowy, gdzie nieprzerwanie trwają jakieś ćwiczenia lub manewry tamtejszych sił zbrojnych. Oczywiście, różnią się one skalą, wielkością zaangażowanych w nie sił oraz środków, ale ich natężenie daje wrażenie zlewania się w całość. Obecne sprawdzenie gotowości bojowej, w niemal trzech kluczowych dla obronności państwa okręgach wojskowych i innych formacjach, z Południowym na czele, to najlepszy przykład obserwowanej tendencji, polegającej, w uproszeniu, na niemal ciągłym, otwartym pokazywaniu całemu światu własnego potencjału militarnego. Nie można przy tym zapominać o prowadzonych, mniej lub bardziej zakamuflowanych czy wręcz otwartych, działaniach bojowych. Mają one miejsce we wschodnich rejonach Ukrainy, w Syrii,  znana jest też problematyczna i konfliktogenna obecność rosyjskich sił wojskowych na terytoriach separatystycznych Osetii Południowej, Abchazji, Naddniestrza.

Tak silne akcentowanie własnych zdolności wojskowych można jednak uznać za oznakę słabości rosyjskich władz. Wspomniane działania można także zrzucić na karb specyfiki funkcjonowania tego państwa w okresie rządów prezydenta Putina. Jednocześnie nie da się bagatelizować prowadzenia polityki w ten sposób przez pryzmat wspomnianych elementów rosyjskiego systemu politycznego - przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia z państwem o rzeczywistych zdolnościach do przeprowadzania operacji militarnych. Jednak kluczowa jest w tym kontekście w głównej mierze sama wola działania i podejmowania znaczącego ryzyka. Nie zabrakło jej, przede wszystkim, w przypadku Ukrainy, nie zabrakło w przypadku, czy też niedawno w Syrii. Oczywiście, ryzyka rozumianego z perspektywy trudności całkowitego ustalenia reakcji otoczenia na podejmowane działania własne. Wszystkie formy aktywności strony rosyjskiej były zapewne wcześniej podparte całą gamą analiz wywiadowczych oraz szeroko rozpatrywane pod względem potencjalnych scenariuszy. Zawsze jednak pozostaje ten moment, gdy to przywódca lub przywódcy polityczni i wojskowi muszą wziąć na siebie odpowiedzialność. Takie ciągłe okazywanie siły militarnej, może - niestety - budować u nich złudne przekonanie o łatwości sięgania po rozwiązania siłowe, np. operacje noszące znamiona działań hybrydowych, a nawet zastosowanie jednostek w pełni konwencjonalnych.

Chodzi, przede wszystkim, o pewne zaburzenie percepcji w zakresie wyważenia zysków i strat, potencjalnego odwołania się do scenariuszy zakładających wykorzystanie sił zbrojnych lub innych formacji paramilitranych. Stąd też należy podkreślić wcześniejsze słowo „złudne”, a więc nie bazujące już na realnych ocenach konsekwencji. Zapewne najwyższe czynniki władzy w Rosji dobrze orientują się we własnych problemach krajowych. Chodzi zarówno o aspekty finansowe, szerzej ekonomiczne, społeczne, polityczne oraz wojskowe. Nasuwa się jednak pytanie, czy obserwowane w ostatnim czasie coraz większe masowe rozbudzanie poczucia własnej pewności w zakresie potencjału militarnego państwa nie wpłynie na racjonalność podejmowanych decyzji. Dotychczas Rosjan wskazywało się jako liderów w zakresie używania bardzo wymagającego narzędzia w relacjach międzynarodowych, określanego częstokroć jako metoda eskalacji i deeskalacji. Jego zastosowanie, nie wnikając w aspekty definiowania interesu narodowego czy też całej sfery ideologicznej, musi być oparte na nader racjonalnej i pragmatycznej ocenie innych graczy i ich odpowiedzi. Obecnie można rzeczywiście zastanawiać się, czy gdzieś ta wyprana z emocji, racjonalna diagnoza nie zostanie nadszarpnięta przez podejście emocjonalne lub błędną ocenę zdolności własnych lub innych państw.

Wiadomo również, że ciągłe wysyłanie sygnałów o własnych zdolnościach militarnych – począwszy od prezentacji najnowszego uzbrojenia, a skończywszy na wielkich manewrach - ma w przypadku Rosji dwa wektory oddziaływania. Pierwszym jest odbiorca zewnętrzny, który ma albo się przestraszyć, albo uznać, że z Rosją przynajmniej w sferze bezpieczeństwa, warto negocjować i pozostawać w bliskim kontakcie. Drugim jest oczywiście odbiorca wewnętrzny, a jego poczucie przynależności do mocarstwa ma przysłonić wszelkie inne braki oraz jakiekolwiek problemy kraju. W obu przypadkach rodzi to analogiczne obawy związane z zachwianiem równowagi dotyczącej zdolności sterowania przekazem przez czynniki rządowe. Dotyczy to w głównej mierze sfery wewnątrzpaństwowej. Aktorzy zewnętrzni, a także ich społeczeństwa, dysponują, przynajmniej w teorii, możliwością swobodnego odwoływania się do własnych analiz wywiadowczych, naukowych oraz swobodnej dyskusji eksperckiej, co obniża poziom emocji, a także przywraca, przynajmniej do pewnego stopnia, stabilny ogląd sytuacji. Inaczej jednak wygląda sytuacja w przypadku społeczeństwa, w którym znaczna część kanałów informacji alternatywnych od rządowych została w ostatnich latach ograniczona lub wręcz zablokowana. Wówczas ciągłe odwoływanie się do pozycji oblężonego i zagrożonego z zewnątrz państwa, dysponującego jednak wielkim potencjałem militarnym, może zwyczajnie wymknąć się spod kontroli.

Nie da się jednak nie zauważyć, że nawet społeczeństwo rosyjskie ma pewne zastrzeżenia, a ciągłe pozostawanie w gotowości nie do końca musi się sprawdzić. Wystarczy wspomnieć, że zarówno na wschodniej Ukrainie, jak i w Syrii mieliśmy do czynienia z używaniem wojsk najemnych oraz kamuflowaniem strat własnych. Chodziło, zapewne, nie tylko o działania dezinformacyjne i pozostawianie sobie możliwości oficjalnego zaprzeczenia, względem partnerów międzynarodowych, ale również o niepewność co do reakcji społeczeństwa. Tak czy inaczej, spektakularne ćwiczenia, sprawdzenia gotowości bojowej, manewry wojsk własnych oraz sojuszniczych przyzwyczajają społeczeństwo do obecności sfery militarnej, i tak już wcześniej traktujące nadzwyczaj poważnie symbolikę ściśle skorelowaną z potencjałem militarnym państwa. Upraszczając, nie jest to ciągła walka z syndromem Mogadiszu, jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, ale próba restytucji mitu niezwyciężonego mocarstwa z okresu poprzedzającego wejście ZSRR do Afganistanu.

Interesującym aspektem tego rodzaju masowych manewrów jest strona finansowa. Dotychczas można było śmiało stwierdzić, że ambitny program modernizacyjny sił zbrojnych oraz wszelkie aspekty aktywności militarnej Rosja mogła sfinansować z zysków pochodzących ze sprzedaży surowców. Jednak, jak wiadomo, wcześniejsze warunki uległy zmianie, a natężenie manewrów oraz dalsza modernizacja wymaga ciągle dopływu pieniędzy z budżetu państwa, przy czym wspomnieć należy także inne formy aktywności militarnej i quasi militarnej, jak np. te podejmowane w Syrii. Ma to przełożenie na sytuację ekonomiczną całego państwa i rodzi niepokój o rzeczywistą stabilność Rosji - szczególnie, że jak pokazała historia tego państwa, ekstremalna koncepcja „małej, zwycięskiej wojny” była wielokrotnie kusząca.

Równie niepokojącym sygnałem jest fakt, że afiszowanie potęgi militarnej lub - szerzej - sferą bezpieczeństwa, nie wystarcza już na płaszczyznach resortów siłowych. Ostatnie informacje płynące z Rosji wskazują, że władze starają się rozszerzyć tego rodzaju pokaz siły na płaszczyzny funkcjonowania Ministerstwa Komunikacji, Finansów, Przemysłu i Handlu, a nawet Banku Centralnego, sprawdzając gotowość różnych instytucji na wypadek pełnoskalowego zagrożenia państwa, łącznie z wojną. Większość państw świata dysponuje podobnymi planami, a także stara się je w mniejszym lub większym stopniu testować. Jednak w przypadku Rosji obawy wiążą się właśnie z przekazem informacyjnym, płynącym z tego typu aktywności, jak również wpisywaniem się tego rodzaju ćwiczeń we wspomnianą powyżej atmosferę zagrożenia i potrzebą ciągłego okazywania potencjału obronnego państwa. Oczywiście można zaznaczyć, że nie jest to jeszcze poziom, który osiągnęła KRL-D. Z drugiej strony należy się zastanawiać, czy dla tak ważnego i silnego państwa jest to dobry kierunek.

Takie postępowanie Rosji wymaga od innych państw, szczególnie sąsiadujących z tym krajem, wielkiej uwagi. Nie chodzi przy tym o bardzo emocjonalne oceny, tak naprawdę sprzyjające stosowaniu metody eskalacji-deeskalacji, co raczej o pragmatyzm. Trzeba nadal wzmacniać potencjał odstraszania, zarówno sojuszniczy (np. NATO), jak i samodzielny, w obrębie najbardziej wysuniętych państw wschodniej flanki. Równocześnie jednak trzeba wypracować dystans do wszelkich form prowokacji, by nie wpisywać się w zakładane przez drugą stronę scenariusze. Należy wprost domniemywać, że dla służb państw trzecich oraz decydentów politycznych oraz wojskowych na kierunku wschodnim szykuje się wielce pracowite kilka miesięcy do końca bieżącego roku. Szczególnie w momencie, gdy rozpocznie się implementowanie rozwiązań szczytu NATO w Warszawie.

Na koniec, jako próbę konkluzji, chciałoby się od razu zacytować słynny fragment „Sztuki wojny” klasyka strategii Sun Tzu. Chiński myśliciel stwierdzał tam, że „wojna jest Tao wprowadzania w błąd. Jeśli zatem jesteś zdolny, udawaj mało zdolnego. Gdy podrywasz swoje wojska do działania, udawaj bierność. Jeżeli twój cel jest bliski, zachowuj się tak, jakby był odległy. A gdy jest odległy, udawaj, że jest bliski.” Idąc tym sposobem myślenia można byłoby stwierdzić, że Rosja stara się współcześnie kamuflować, w jeden z najlepszych dla niej sposobów, swoje problemy wewnętrzne - począwszy od kwestii ekonomicznych, surowcowych, skończywszy również na wybranych mankamentach samej szeroko zakrojonej modernizacji sił zbrojnych. Rodzi to jednak obawy przed jej możliwą, w dużej mierze nieracjonalną lub błędną, reakcją, wynikającą ze złej analizy czynników zewnętrznych lub wewnętrznych. O wystąpienie swego rodzaju sprzężenia zwrotnego, które obejmie już nie tylko zwykłych obywateli, przywykłych do czynnika siły, ale również elity rządzące.

Jacek Raubo

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (34)

  1. Świr

    Największym zagrożeniem umieszczania wyrzutni rakietowych NATO przy rosyjskich granicach jest skrócenie czasu na rozpoznanie fałszywego alarmu do kilku lub paru minut. Podobnie było z radzieckimi wyrzutniami na Kubie w 1962.

  2. Toudi

    Jako istota prosta nie bardzo rozumiem o czym rozmawiamy !? Jeżeli o planach opanowania Polski przez Rosję, to... wystarczy, aby jakaś partia finansowana z pożyczki moskiewskiej wygrała wybory... Po co w to mieszać czołgi i rakiety ??? Jeżeli można wywołać wybuch społeczny i obalić rząd rękami samych Polaków, to do czego potrzebne są dziesiątki tysięcy zakonserwowanych wozów bojowych ??? Jeżeli czterech facetów z pionu operacyjnego wystarczy, aby zlikwidować całą naszą armię (i to z rodzinami włącznie), to po co jakieś dywizje ??? Wojna konwencjonalna, jest działaniem obarczonym sporym ryzykiem. Mamy XXI w. - jeśli ktoś jeszcze tego nie zauważył...

    1. Geoffrey

      @Toudi, już ci odpowiadam. Można wywołać ruch społeczny, wygrać wybory, ale nie można do końca kontrolować społeczeństwa. Niewdzięczni ludzie mogą np nie uwierzyć we wszystko, co się im wciska i robić problemy. Dlatego trzeba przygotować bratnią pomoc, traktorzystów i górników, którzy przyjadą rozwiewać wątpliwości społeczeństwa. Obserwuj pilnie konflikt w Donbasie, to jest podręcznikowa sowiecka interwencja, w której bardzo rozległe działania "operacyjne" zostały poparte interwencją zbrojną.

  3. Империалист

    Сдавайтесь в плен, поляки!

  4. orca

    Rosja lezy i kwiczy. Ostatnimi silami chce pokazac swiatu jaka ona mocna. Tylko zamiast chleba, kupuje amunicje na cwiczenia militarne. Jak kasy zabraknie, a zabraknie, beda jesc smartfony. Ropa i gaz tani, Europa wschodnia urozmaica dostawy energi, aby nie z Rosji. Caly swiat sie odwrucil plecami do Rosji i to drazni Putina. Im bardziej chce pokazac jaki on mocny, bym bardziej swiat go ma gdzies. Wiec bije slabszych. Jednenu czy drugiemu slabeuszuwi da lanie, ale jak sie zejdzie 10 takich, to dryblas dostanie baty. Mam nadzieje ze to jest wlasnie ta nasza Europa, w ilosci moc. Aby Putin sie nie rozpedzil bo bedzie mial "mur moskiewski". "Rosja stara się współcześnie kamuflować, w jeden z najlepszych dla niej sposobów, swoje problemy wewnętrzne". Dokladne podsumowanie w jednym zdaniu.

    1. Mosiek

      URAN-człowieku, masz rację I i II wojnę wywołała Rosja bo "muszą" odwrócić uwagę Rosjan od rozpadającego się systemu tzw. wartości globalnych EuroAtlantyckich i rozpadu społeczno/moralnego pokojowego Żandarma Świata / jakże Oni kochają Boga i Rodzinę/ ŻARTY sobie Mocium Panie robisz ??? Nadchodzi czas buntu mas przeciwko reprezentantom globalnych kół finansowych, czyli Politykom i dotyczy to tylko i wyłącznie EuroAtlantydzie a wszystkie konflikty są jedynie sposobem na "wymuszenie" na Rosji i Chinach działań .....

    2. Rosyjska

      Rosjanie prowadzą nauki u SIEBIE!!! Co wy się tak martwicie, budować teorie, siebie i innych to denerwuje, to starają się pocieszyć! Zostaw rosjan w spokoju. W Rosji o polaków w ogóle by nic nie pisali, gdyby twoje zasady nie posuwali się naprzód głupich pretensji Rosji. To jest stosunek polaków do Rosji tylko przekonuje rosjan w przekonaniu, że polacy - małe, zazdrosne i złośliwe. Rzuć się oszukiwać i słuchać tych, którzy śpiewają pod amerykańską dudu. Zobacz, jak anglo-sasi odnoszą się do słowianie! i wyciągnąć wnioski, z kim się przyjaźnić, na równych prawach, a kto wiecznie będzie się w pozycji "podaj-przynieś".

    3. pozdrowienia z Moskwy

      W Rosji można nazwać wiele osób z polskimi korzeniami, które zajmują wysoką pozycję w społeczeństwie i mają powszechne uznanie. Przy tym rosjanie - tandetne, głupi, leniwy i wredny naród! A czy takie z rosyjskimi korzeniami w Polsce !? W tym jest różnica między rosjanami i polakami, że rosjanie nie są tak uprzedzeni do innych narodów, a każdy docenia jego zasługi.

  5. Cywil

    Dostępność powszechna do broni na wzór szwajcarski była by dobrym,tanim,i szybkim rozwiązaniem. .........ale czy mamy tyle odwagi?

    1. Marek

      Dostępność do broni to jedno. Wyszkolenie w jej użyciu, o którym nie wspomniałeś to drugie. A zarówno jedno, jak i drugie, zważywszy na sposób prowadzenia przez Rosjan wojny jest rozwiązaniem co najwyżej połowicznym. Wyobraź sobie jak będzie wyglądać taka wojna: Ty będziesz miał miasto z uzbrojonymi we własną lekką broń i umiejącymi jej użyć ludźmi, którzy mają w tym mieście rodziny. Ja przy całkowitym braku skrupułów będę miał do dyspozycji siły pancerne i odpowiednio wyposażoną piechotę zmotoryzowaną, która nie patyczkuje się z ludnością cywilną, artylerię, przestarzałe "Buratino" a także lotnictwo z bombami burzącymi, kasetowymi, fosforem i napalmem. Ciekaw jestem, na którym etapie rozgrywki ci uzbrojeni we własną broń ludzie dojdą do wniosku, że najlepszym wyjściem jest odstrzelenie głowy swojemu dowódcy?

    2. niki

      Będzie powszechna dostepność broni palnej jak wróg będzie przekraczał polską granicę. Jak myślisz nie będzie wtedy za późno?

    3. VitoDeSilva

      Błagam bez tekstu "bo się pozabijamy"... Obywatele mają odwagę, widzą co się święci i ćwiczą i wyrabiają pozwolenia na broń ( wydatek rzędu 4 tys. zł) we własnym zakresie. Tylko nasza władza siedzi jak pączki w maśle obwieszczając nowe "sukcesy".

  6. Depend on uncle Sam, but have your own brains

    Oh mine God! That's a tough task to live being sarrounded by idiots. For centuries the idiots behave like an enemy or as son of a bitch like the past twenty years Polish governments do. And all of a sudden they criticize you if you show them what is gonna happen if they do not stop behave like idiots. I am surprised that Russia is only exercising and not yet acting militarily on it's western border. High time to teach brainless neighbours what good manners are.

  7. polityk

    Tylu bajarzy na forum już dawno nie było. Rosja się wali , Rosja to, Rosja tamto. Wiecie o Rosji tyle ile przeczytacie w GW i tyle. Putin ma 80% poparcia i żadne zaklęcia zachodu tego nie zmienią. Wystarczy oglądać chociaż wiadomości rosyjskie - tam teraz jak u nas są reklamy wyborcze i oficjalnie w ich głównym kanale informacyjnym prezentowane są na cały świat reklamy opozycji którzy mówią nie dla Putnia - i co? i nic się nie dzieje? Ale jak wygrana partia obiecuje że z pieniędzy partyjnych wybuduje 500 basenów dla ludzi i dzieci i to robi? to co mają myśleć ludzie. Jaka partia w Polsce z partyjnych pieniędzy wybudowała chociaż 1 !!!! basen, boisko, cokolwiek dla ludzi. Był 1 września - ile nowych szkół otwarto w Warszawie? w kraju który mieni się "zieloną wyspą w UE" całe 0!!!! a w tym czasie w Rosji otwarto ponad 60 NOWYCH wybudowanych od 0 szkół. W samej Moskwie i okręgu otwarto ponad 10 nowych szkół i to takich że nie wiem czy w Warszawie jest chociaż jedna taka szkoła - z salą widowiskową na kilkaset osób, stołówką, stadionem, salami gimnastycznymi, w każdej klasie tablice multimedialne, komputery, laptopy dla uczniów. O ilości przedszkoli lepiej nie wspominać. I jak mają ludzie nie popierać władzy - która robi coś dla nich, nie dla "elity" tylko dla tych zwykłych biednych Rosjan - nowe szkoły z darmo dla dzieci, zajęcia dodatkowe, dopłaty do nowego samochodu, dopłaty do dzieci, darmowe nowe przedszkola. Samorządy dostały ponad 100 NOWYCH AUTOBUSÓW do wożenia DZIECI DO SZKÓŁ. Zapraszam do pierwszej lepszej podstawówki w podwarszawskich miejscowościach - jak wyglądają budynki, jak obiady, jak sale gimnastyczne, jakim autobusami przyjeżdżają. - i to Rosja się wali? Autostradę pomiędzy Moskwą i Petersburgiem jak wybudują to jej długość będzie większa niż wszystkie autostrady w Polsce budowane przez lat 20 za mld euro z UE. A statystyka to statystyka - jak wliczy się Dagestan czy rolniczą Republikę Czeczenii, gdzie mentalnie nie ma mowy o pracy takiej jak nam się wydaje, czy wioski w Tajdze to można wszystko pokazać. A realnie jest jak jest i zaklinania prasy nic nie zmienią i was nic nie zmienią. W Aleppo siły rządowe opanowały szkołę wojskową i prowadzą operację w płd dzielnicach. Turcja zamknęła granicę - Sprawa jest w zasadzie przesądzona, będą jaja jak pokażą skąd ISIS miało broń i kasę? I to dlatego Kerry tak płaczliwie prosi o spotkania i koordynację - bo jak się wyjdzie na jaw brudna gra waszego bohatera to teraz Świat tego nie przyjmie - za dużo zginęło cywilów we Francji czy Belgii.

    1. Geoffrey

      @polityk: "Wystarczy oglądać chociaż wiadomości rosyjskie". W rosyjskiej telewizji rzeczywiście wszystko jest wspaniale. I tak jest w Rosji od zawsze, ZSRR był najwspanialszym krajem zdaniem sowieckiej propagandy. Tylko że to wszystko kłamstwa, i Twój wpis także. Tak jak i to, że z Moskwy do Petersburga jest jakoś strasznie daleko. To tylko 714 km.

    2. Afgan

      Zatem przyłączmy się do Rosji i zostańmy jej "Nadwiślańską Republiką Autonomiczną". Może u nas też wybudują pełno szkół, szpitali i przedszkoli i wszyscy będziemy żyli po 100 lat.............. A wiesz że na Krymie są puste sklepy jak u nas w latach 80-tych i prąd wyłączają prawie codziennie na kilka godzin? Sukcesy Rosji w Syrii zawdzięczamy kretyńskiej polityce zachodu, który niepotrzebnie chciał usunąć Asada, a później zachowywał się jak niezdecydowana paniusia. To jest jedyny punkt, w którym mamy jakieś zbieżne zdanie, reszta co piszesz to populizm, propaganda, frazesy i komunały. Wysokie poparcie dla Putina jest spowodowane mentalnością narodu rosyjskiego, który nie zna innej formy władzy niż "żelazna pięść", a nie dlatego że Rosja to kraina mlekiem i miodem płynąca i tego nie zmienimy i musimy przyjąć do wiadomości że musimy u boku takiego sąsiada egzystować, tak jak egzystuje Izrael u boku wrogo nastawionych krajów arabskich, które nigdy go nie zaakceptują. "Obóz zachodni" może nie jest idealny, jednak jakbym miał wybierać wybrałbym z pewnością zachód niż kuratelę Moskwy, bo jak było za czasów RWPG to wiemy, więc przestań już bredzić!

    3. michal

      Drogi polityku, przeczytawszy Twój pean na cześć miłościwie Wam panującym, jedno tylko mnie zastanawia. Skoro władza w Rosji, właściwie jak zawsze, tak wiele robi dla tych zwykłych biednych Rosjan (zapewne swoim i elit kosztem), to dlaczego oni w dalszym ciągu są biedni? Dość specyficzny paradoks, czyż nie?

  8. atom

    Podstawowym problemem jeśli chodzi o Rosję to jest brak przewidywalności, co do jej intencji. Jednak biorąc pod uwagę jakość ich służb dyplomatycznych,oraz to że w sytuacji państwa qazi totalitarnego mogą pozwolić sobie na kilkadziesiąt letnie zaplanowanie swych działań, owa nieprzewidywalość jest chyba wpleciona w ten misterny plan rolowania zachodu. Nie zapominajmy że Rosjanie to mistrzowie gry w szachy. Po drugiej stronie tzn w naszej Najjaśniejszej elity polityczne wydają się karleć z każdymi wyborami, mężów stanu to tylko po cmentarzach szukać, a przy " wielkiej grze Rosji" wyglądamy jak karzełki, Rosja rozgrywa nas jak chce, i żadna retoryka tego nie zmieni. A twarde fakty to: brak OPL odpowiedniej klasy, brak systemu ppanc, WRE w powijakach, mikre SP w niechronionych bazach, MW szkoda słów,brak dedykowanej, skutecznej amunicji !!!!!,( czołgi, artyleria mikre zapasy środków walki praktycznie do wszystkich systemów walki - czy to przypadek, na boga mamy 27 lat tzw transformacji, a poziom SZ jest nawet gorszy niż w 39 r!!, w zamian tworzy się OT która wydrenuje budżet SZ z pieniędzy na modernizację. Też przypadek? jakoś trudno mi uwierzyć

    1. Geoffrey

      @atom - ależ intencje Rosji są doskonale znane, i od wieków niezmienne. Nie mamy jedynie dostatecznej wiedzy co do środków i sposobu ich realizacji.

  9. Geoffrey

    Bardzo dobra analiza. Należy jednak pamiętać, że rosyjska sztuka wprowadzania w błąd jest doprowadzona do takiego poziomu, że przyszłych działań Rosji nie da się "wywnioskować" z jej działań obecnych. Zwiększona aktywność militarna może służyć zarówno ukryciu słabości militarnej, jak i ukryciu przygotowań do wojny. Gdyby Rosja planowała zbrojną napaść, z pewnością przygotowania do niej nazywałaby "wielkimi ćwiczeniami".

  10. tak tylko...

    Śmieszne, że takie biedne i bose państwo jak Rosja z PKB porównywalnym do krajów Beneluksu próbuje udawać mocarstwo. Zróbcie najpierw porządną drogę pomiędzy Moskwą a Petersburgiem, bo jak na razie to macie standardy z Burkina Faso...

    1. Extern

      A tacy Germańscy Wandalowie którzy nie myli się, podróżowali wydeptanymi leśnymi ścieżkami, a do toalety chodzili pod krzaczek jakoś najechali Rzym który miał i drogi i toalety i łaźnie. Tak więc posiadanie infrastruktury cywilnej to nie jest żadne pewne kryterium możliwości militarnych.

  11. Herr Oberst

    no i co się tak jaracie tymi manewrami, jak sami co chwilę jakieś Anakondy organizujecie?

  12. Analityk

    Działania Rosji to klasyczny sposób na zmiękczanie USA i destabilizację Europy. Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwości to należy zadać sobie zawsze pytanie: czy konflikt w dowolnym miejscu na świecie jest korzystny dla Rosji?. Jeżeli tak to służby FSB maczały tam palce, jeżeli nie to winne jest NATO i USA. To polityka tego samego gatunku co Koreii Północnej i Stalina.

  13. realista

    Generalnie z tych ciągłych manewrów niewiele wynika, poza pokazem kompleksów.

    1. StG44

      Szwajcarja tez ma gory z kazdej strony i nawet na prawie calym terenie kraju. No i przez glownie TO inwazja Szwajcarii jest nie mozliwa. Drugie to pobor, trening, i regulacja broni tak aby kazdy mezczyzna ja mial i byl w z nia wytrenowany.

  14. zorgis

    Chciałbym przestrzec przed ignorowaniem pewnego scenariusza ..... Doktryna Ogarkowa zakładała wyprzedzający atak Wojsk Układu Warszawskiego na Zachód. . Rosyjska generalicja, chciała przeforsować realizacje tej koncepcji aby wyzyskać przewagę sił konwencjonalnych, dopóki ją posiadała. Wychodzili z założenia, że USA nie użyją bronii nuklearnej, Chciałbym zwrócić uwagę , że aktualnie Rosja dysponuje dużą przewagą sił konwencjonalnych, połączoną z rozbudowanym wielowarstwowym systemem obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej ( anti access/area denial, A2/AD ) i co najważniejsze intensywnie szkoli i zgrywa wszystkie elementy tego systemu. I w tym momencie Obama lansuje koncepcje rezygnacji USA z możliwości prewencyjnego uzycia broni atomowej. Czy przypadkiem w głowie Putina i jego doradców nie świta myśl skorzystania z " planu Ogarkowa" w celu odzyskania terytorium dawnego ZSRR , dopóki zachód się nie obudzi i nie odbuduje swoje siły konwencjonalnych.

    1. dk

      Myślę, że masz rację, ale towarzystwo, znaczy się państwo śpi... Wprawdzie nie mieszkam już w Polsce, ale obserwuję to co się dzieje z wielkim smutkiem.

    2. franca

      "Rosja dysponuje dużą przewagą sił konwencjonalnych," A tak dokładniej to w czym ta duża przewaga ?  Bez pomniejszania potencjału Rosji, ale te 300 nowoczesnych samolotów i trochę czołgów daje jej przewagę nad Polską, czy krajami Bałtyckim. Przy potencjale samych krajów Starej Europy, to Rosja jest zdolna do zadania strat, może jakiegoś drobnego sukcesu operacyjnego, czy taktycznego i to wszystko. Rosyjska strategia A2/AD jeszcze swojej skuteczności nie dowiodła w praktyce, zwłaszcza przy działaniach ofensywnych. Dużo samolotów może operować poza zasięgiem OP, używając np. rakiet SCALP. Właśnie Francja opublikowała raport o swoich SZ (stan na 1 lipca 2016) więc trochę liczb. W skrócie, bo raport ma 28 stron. 212 samoloty bojowe (+42 Rafale M z aeronavale) 6648 pojazdów pancernych 1148 wyrzutni ppk (+drobnica jak AT-4) 18552 zestawy "żołnierza przyszłości" 295 śmigłowców (Wojska Lądowe) 79 śmigłowców(Wojska Lotnicze) 72 okręty bojowe 21 systemów OP( w tym SAMP\T) Stan osobowy - 263 350, w tym 202 964 wojskowych i 60 386 cywili. Plus broń atomowa. Teraz dodaj WB, Niemcy, Włochy, Hiszpanię. Nawet małą Holandię, Belgię, Grecję i inne, Wszystkie "maluchy" mają dobre lotnictwo, MW, a i na lądzie coś się znajdzie jak np Leo2A6 w Grecji.  USA też trochę sprzętu w Europie ma. Więc jeszcze raz zapytam gdzie jest ta "duża przewaga sił konwencjonalnych" ?

    3. Marek

      Ano właśnie. Rosja należy do jak ja to nazywam "państw historycznych", które kształtują swoją obecną politykę w oparciu o wcześniejsze doktryny. Na dodatek pod tym względem w polityce międzynarodowej, mimo wewnętrznej rewolucji i późniejszej ewolucji jest państwem niesłychanie konserwatywnym. Na dodatek obserwując rozmowy z nimi, ma się takie samo wrażenie, jak podczas obserwacji rozmów z Klingonami występującymi w serialu Star Trek.

  15. BoloY

    Aspekt militarny nie powstrzymuje Putina, po zajęciu Ukrainy dostał ostrzeżenie w postaci cen ropy i sankcji finansowych. Wie ze jeżeli dojdzie do wojny w pierwszej kolejności zostaną wysadzone ropociagi i gazociągi, które finansują cala ta zabawę w armie, dodatkowo może być wprowadzona całkowitą blokada ekonomiczna, embargo, wykluczenie z systemów płatniczych i rezerwy skończą się w 6 miesięcy a nie 4 lata. Tak naprawdę Putin przez swoja własną niecierpliwością (ukraina) zapędził się w kozi róg i zmierza do kleski, cale te manewry to tylko wyraz wściekłości i bezsilności bo wie ze jeżeli zaatakuje przyspieszy tylko upadek. Co może ugrać dla Rosji atakując Polskę i kraje bałtyckie? Nic, może tylko rozdział wpodreczniku historii. A zachód i amerykanie jak to im może zagrozić? Nijak bo wojna dokona się pomiędzy Słowianami.

    1. Piotr I

      "Co może ugrać dla Rosji atakując Polskę"? - W S Z Y S T K O ! - kraje bałtyckie, Ukrainę, zbliżenie z zachodem, słowem, pozycję dominującą w Europie. Ratunkiem, bardzo silna obrona w Polsce na W C Z O R A J !!!

  16. ddx40

    Takie permanentne manewrowanie i przepędzanie sołdatów z miejsca na miejsce jest bardzo kosztowne i zużywa sprzęt. Gdyby chodziło o stopniowe oswajanie przeciwnika by go napaść to to dość głupie, bo przeciwnik musiałby nie brać tego pod uwagę, a jak już przewiduje to łatwiej i taniej utrzymać czujność niż urządzać popisówki. Gdyby mieli ćwiczyć do prawdziwego ataku to dlaczego pod nosem potencjalnego przeciwnika? By sobie lepiej popatrzył i poznał taktykę oraz cele taktyczne. Oczywiście mogli to przewidzieć i robią coś tak głupiego bo wierzą ze nikt nie ma ich aż za taki durniów żeby się tak spalać, tym bardziej ze nikt im nie zagraża. Koszta militarne, polityczne i gospodarcze napaści na NATO byłby dla rosji katastrofalne w nawet w najkrótszej perspektywie,a z czasem byłoby tylko gorzej. No cóż to chyba tylko specyfika rządów Putina, jak są manewry to jest zajęcie dla generałów i innych takich dzięki czemu nikt nie wysadzie wladymira z kremlowskiego siodła.

    1. Ernest Treywasz

      Żeby przyzwyczaić do dużej koncentracji wojsk nad granicą.

  17. Sarmat

    "Aktualnie obserwujemy agresywne działania USA i NATO zarówno przeciwko Rosji jak i Chinom. Wierzę że Rosja i Chiny mogą stworzyć sojusz wobec którego NATO będzie słabe i który przyniesie kres imperialistycznym ambicjom zachodu. Świat jest na skraju radykalnej zmiany, widzimy że Unia Europejska stopniowo rozpada się, upada gospodarka Stanów Zjednoczonych i wszystko to skończy się nowym rozkładem sił na świecie, w ciągu 10 lat możemy spodziewać się nowego porządku światowego którego kluczowym elementem będzie sojusz Rosji i Chin" - powiedział prezydent ChRL, Xi Jingping na ostatnim zjeździe Komunistycznej Partii Chin A Obamie w Hangzhou na szczycie G20 Chińczycy nawet schodów nie podstawili, musiał wyłazić z wyjścia technicznego.

  18. Afgan

    Nie do końca się tutaj zgadzam i przywoływanie teorii Sun Tzu jest nie do końca trafne, aczkolwiek to moje zdanie prywatne. Moim zdaniem ciągłe podrywanie wojsk i ciągłe sprawdziany gotowości bojowej mają na celu uśpienie czujności NATO. Jest to element WOJNY NERWÓW która ma na celu nic innego jak nas ZMĘCZYĆ I PRZYZWYCZAIĆ do takiego stanu rzeczy, kiedy to siły zbrojne Rosji osiągają maksymalny stopień gotowości bojowej i wystarczy komenda z Kremla "Na przód" i w kilka godzin z mapy znika na przykład Estonia. Chodzi o to że postawienia połowy armii w stan gotowości nie da się ukryć, bo mamy satelity, AWACS-y, systemy ELINT, SIGINT i wywiad agenturalny i żadne przygotowania do wojny nie umkną naszej uwadze. Chodzi o to, że w sytuacji kiedy Rosja jest cały czas przygotowana do wojny, to tak na prawdę NIKT nie wie kiedy oni tę wojnę zaczną. Gdyby Rosja nie przeprowadzała takich manewrów, i nagle postawiłaby w stan gotowości kilka dywizji u granic Estonii lub Łotwy, w sztabie NATO też ogłoszono by alarm. Ale kiedy tak się dzieje po raz setny to już każdy myśli "znowu ruscy się pompują", jednak ten raz sto-pierwszy może nie być taki sam jak te sto poprzednich, a mimo tego, będzie wielkim dla nas zaskoczeniem. Kto ma wiedzę z zakresu wojskowości od razu zrozumie o co chodzi. Podam kilka przykładów. W roku 2008 atak na Gruzję wykonały jednostki, które oficjalnie realizowały manewry w rejonie Kaukazu, tak samo w ramach manewrów rosyjska artyleria ostrzeliwała terytoria Ukrainy, czy ostatnio w ramach manewrów na Morzu Śródziemnym rosyjskie okręty odpaliły całkiem realne pociski do całkiem realnych celów, powodując całkiem realne ofiary i zniszczenia, a miały to być tylko manewry. Może to zabrzmi jak obłęd, ale NATO musi każde takie manewry traktować jako realne przygotowanie do ataku na któryś z krajów ościennych Rosji i nie można wychodzić z założenie, że tak jak "zawsze" po kilku dniach dowództwo naczelne wyda rozkaz powrotu do koszar. W kontekście tego tylko dopowiem, że posunięciem wręcz żenującym było wycofanie lotów AWACS-ów nad Polską pod presją Niemiec i Francji. Zastanawiam się tylko czy presja ta jest przejawem bezgranicznej naiwności a wręcz głupoty, czy działaniem na zasadzie "konia trojańskiego", jednak te kwestię pozostawiam każdemu do własnego przemyślenia. Z powyższej analizy wynika, że jeżeli ktoś odbezpiecza broń i kieruję lufę w naszą stronę to powinniśmy sądzić, że to blef i się tym nie przejmować, jednak zachowanie takie przeczy instynktowi samozachowawczemu.

    1. jazu

      Dodam tylko do Twojej opinii, że taka taktyka nie jest nowa. To samo działo się za czasów ZSRR. Jednostki wojskowe (sowieckie)- szczególnie te stacjonujące przy granicach - były "podnoszone" alarmami bojowymi i gnane w pełnej gotowości przez kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów, a potem alarm odwoływano i wracały do baz. Ich żołnierze, ani dowódcy nigdy nie wiedzieli, czy to wojna, czy ćwiczenia. A zachód miał się tak przyzwyczaić do przemiwszczjących się armii rosyjckich, że w przypadku ataku nawet by nie wiedział, co go rąbnęło.

    2. franca

      " W kontekście tego tylko dopowiem, że posunięciem wręcz żenującym było wycofanie lotów AWACS-ów nad Polską pod presją Niemiec i Francji." Jak było naprawdę potrzeba, to Francja wysyłała swoje "narodowe" AWACSy z 705 bazy d’Avord nad Polskę i Rumunię, niezależnie od NATO i ich AWACSów. Tak się składa, że NATO nie istnieje tylko i wyłącznie, by zapewnić bezpieczeństwo Polsce. Jeżeli potrzeba stałej obecności takich samolotów, to trzeba je kupić ! Samemu, albo wspólnie z sojusznikami z V4, czy Międzymorza. Polska ma czas by zawiesić PMT na ponad 9 miesięcy, bo trzeba zmienić "koncepcje", ale inni mają udostępniać wszystko 365 dni w roku, bo się "czujemy zagrożeni" ? Takie podejście jest żenujące.

  19. sdf

    Po każdych manewrach NATO, ruscy "muszą" odpowiedzieć urządzając swoje manewry 10x większe, przy granicach NATO. Wszystko to kosztuje. NATO powinno wykorzystać to ruskie pieniactwo, i organizując często swoje mniejsze manewry, doprowadzić ruskich do marnowania dużej kasy przy organizowaniu swoich "odwetowych" o wiele większych manewrów. Po jakimś czasie się im to znudzi, jak kasy zabraknie.

    1. Leon Napo

      Manewry Rosji budzą niepokój. Budzą. A Manewry NATO z desantem amerykańskim na terytorium Ukrainy, która nie jest członkiem NATO nie budzą niepokoju? Manewry te odbyły się jeszcze przed manewrami Rosji. Nie należy z czytelników robić inwalidów umysłowych. O tym desancie amerykańskim z morza na terytorium Ukrainy jakoś było cicho i nie pisano kto się boi / Putin?/. Putin odpowiedział, że się nie boi. Niech wojska ćwiczą - im więcej potu na ćwiczeniach to mniej krwi w boju!

  20. dk.

    Gdy ktoś Ci przykłada do skroni nabity pistolet, to czy jest to realne zagrożenie ? Czy tylko "strategia" ?

  21. Ernest Treywasz

    W artykule zabrakło podstawowej, najbardziej oczywistej konkluzji. Podstawą powodzenia zwycięskiej operacji militarnej jest zaskoczenie. Dotyczy to w szczególności operacji o charakterze strategicznym: Fall Weiss, Barbarossa, Overlord. Moskiewscy stratedzy przygotowywali taka operację dwukrotnie. W pierwszym przypadku miało to być uderzenie na Hitlera w lipcu 1941, w drugim - plan Ogarkowa, do realizacji zaraz po moskiewskiej olimpiadzie, czyli po zwieńczeniu i kulminacji całego, zakrojonego na dekadę procesu strategicznej dezinformacji, zwanego "odprężeniem", połączonej z intensywnymi zbrojeniami. WARUNKIEM SINE QUA NON PLANU OGARKOWA BYŁO ZASKOCZENIE. Plan Ogarkowa nie wszedł w życie z powodu gigantycznego "bałaganu", który wybuchł na trasie przemarszu II rzutu strategicznego w sierpniu 1980, a po jego "posprzątaniu" przez Jaruzelskiego (po to by umożliwić sowietom rozpoczęcie wojny, która oznaczała nuklearną zagładę naszego kraju) Amerykanie, uprzedzeni przez płk. Ryszarda Kuklińskiego całkowicie zmienili doktrynę wojskową NATO w Europie, zwiększając skokowo poziom rażenia nuklearnego, co ostatecznie zniechęciło sowiety do ataku. Warto dodać, że niepewność w kwestii "wejdą-nie wejdą" (tym razem do Europy) trwała aż do śmierci Czernienki. Nie jest do końca jasne które z elementów sowieckiej triady władzy (partia-wojsko-bezpieka) wybrały warunkową kapitulację w Rejkiawiku, i czy oni faktycznie chcieli wówczas kapitulować czy tez łudzili sie że to będzie faktycznie pokój połączony z ustanowieniem swoistego kondominium w Europie Środkowo-Wschodniej, grunt że sprawy potoczyły się - z punktu widzenia Moskwy w kierunku, w którym nie powinny. Innymi słowy, decyzja o rezygnacji z ofensywy od Łaby do Gibraltaru okazała się - z punktu widzenia Moskwy - błędna, bo doprowadziła do skutku wręcz odwrotnego od zamierzonego. Zamiast zachować swoje terytorialne zdobycze w granicach ZSRS, Moskwa je utraciła. Trzeba tu koniecznie dodać, że celem Planu Ogarkowa nie było zaprowadzanie komunizmu w Europie, tylko negocjowanie nowego prządku światowego ze Stanami Zjednoczonymi z pozycji siły. Po takim "pokoju" nie byłoby żadnych wątpliwości, skąd kraje Europy maja kupować ropę i gaz, czyje wojska maja utrzymywać na swoim terytorium. Ekonomiczne warunki brzegowe "pieiriestrojki", czyli wycofania się Rosji z komunizmu byłyby zupełnie inne niż w 1991. Kończąc dygresję trzeba zauważyć, że Rosja wraca do punktu wyjścia z 1980 i jedyne o co można się spierać, to granice planowanej rosyjskiej ofensywy. O tym że z punktu widzenia Moskwy teren byłego ZSRS należy się jej jako niekwestionowane imperium, nikt przytomny wątpić nie powinien. Jeśli jednak Rosja wykonuje taką kosztowną (zwłaszcza w swojej obecnej sytuacji ekonomicznej) ciągła demonstrację siły, to wskazuje to moim zdaniem jednoznacznie, że szykuje się do militarnej konfrontacji z NATO. Dlaczego tak uważam? Ciągłe manewry i koncentracje stępiają czujność wywiadów krajów Zachodu. Stają się normą. Dzięki temu Rosja uzyskuje bardzo dogodną pozycję do wykonania koncentracji, która nie będzie już początkiem kolejnych manewrów, tylko realnej operacji zbrojnej. Gdyby operacja taka miała być prowadzona jedynie przeciw Ukrainie, Rosja nie musiałaby robić tego całego - dość przecież kosztownego - przedstawienia. Sens takiej aktywności ujawnia się jedynie wówczas, gdy jej celem jest Europa Środkowo-Wschodnia, a konkretnie - Polska, bo przeciw Bałtom duża koncentracja nie jest potrzebna.

    1. kzet69

      Jest jedna zasadnicza różnica (abstrahując od suworowowskiej wersji Planu Ogarkowa, którą tu przedstawiłeś, bo ZSRR w 1980 już nie miało przewagi pozwalającej na zajęcie Europy Zachodniej, a tym bardziej Jaruzelski nie pacyfikował Solidarności dla Ogarkowa, bo... by to zrobił ponad rok wcześniej, pacyfikował po to by Ogarkowy tego nie zrobiły wraz z morzem polskiej krwi), ta różnica to że wtedy istniało ZSRR, które było światową potęgą, teraz istnieje Rosja, która w stosunku do ZSRR utraciła 2/3 potencjału gospodarczego i militarnego. ZSRR było śmiertelnie niebezpiecznym imperium, Rosja jest drażniącym szczekającym karzełkiem, który wyżej nogawki nie doskoczy pzdr.

  22. Uran

    W artykule brakuje mi jednego, analizy stosunku społeczeńśtwa rosyjskiego do kwestii wojny z kims duzym. Przychodza mi na myśl rózne narzędzia, którymi można to ocenić, szczególnie jedno wydaje mi się wartościowe - wzbudzanie w Rosjanach syndromu ofiary, co jak wiadomo (mam nadzieję) jest dośc bezposrednim wskaźnikiem przygotowywania się do wojny. Potem, wystarczy kilka umiejętnie przygotowanych prowokacji aby ludzie zapałali oburzeniem i wręcz zażądali wojny. W ciagu ostatnich lat obserwowałem jak buduje się w tamtych mediach przekonanie, że sa zagrożeni i co ważniejsze, że są ofiarami, że Zachód (w tym Polska) gra nieczysto (np. Ukraina). To własnie widze jako tworzenie zaplecza pod dalsze kroki (czyli ewentualne prowokację i wojnę). Nie wiem jak teraz to wygląda, ale byłoby ciekawie przyjrzeć się ich mediom pod tym kątem, w ogóle też szerzej - wzbudzania nienawiści do Zachodu (kolejny wskaźnik budowania platformy społecznej sprzyjającej wojnie). Ciekawa byłaby tez analiza ich działań we własnej cyberprzestrzeni, stosowanych narzedzi wpływu społecznego, kierunki kształtowania opinii tez mogą byc wczesnymi wskaźnikami, że coś poważniejszego nadchodzi. Do tego jak sądze wystarczyłaby analiza zestawień semantycznych. Myślę, że dzięki takim narzedziom można przewidzieć wybuch konfliktu na kilka miesięcy naprzód, miesiąc, dwa na pewno, sam wzrost aktywnosci tez wiele by nam powiedział.

    1. underdog

      posłuchaj Bezmienowa na YT - gwarantowane dreszcze. co gorsza technikę Rosjan przechwycili Amerykanie i Chińczycy - po udoskonaleniu oczywiście. Żyjemy w Matrixie, my wolni ludzie w wolnych społeczeństwach

    2. dzidek1

      Boją się wojny jak ognia , silne rozwarstwienie społeczeństwa -200 klanów rodzinnych - oligarchów ma 70% majątku i bogactw Rosji , ich rodziny mieszkają przeważnie w Szwajcarii i Anglii , pozostała ludność klepie biedę , wieś wymiera, Moskwa przepełniona muzułmanami -tylko 33 % mieszkańców Moskwy to ruscy.

  23. MK

    pamiętam jak jeszcze przed aneksją krymu niemal wszyscy eksperci przynajmniej ci medialni twierdzili że putin nie posunie się do tego potem już poleciało krym donbas syria i do końca nie wiadomo w czym maczały palce rosyjskie służby,w pewnym momencie merkel ze zdziwieniem stwierdziła że putin stracił kontakt z rzeczywistością,ten człowiek jest nieobliczalny i jeśli się zastanowić wojna totalna z ukrainą jest bardzo możliwa a potem zostanie nam niewiele czasu na przygotowanie się do walki o własną wolność

    1. Afgan

      Obawiam, się że to Merkel straciła kontakt z rzeczywistością a nie Putin. Rosyjskie czołgi i rakiety są całkiem realne, za to pani Merkel żyje w jakimś bajkowym świecie ułudy i iluzji i chyba nie wie co się dzieje.

  24. miki89

    nie zapominajmy, że sprzedaż rosyjskiej techniki wojskowej jest nadal duża, i to nie jest tani sprzęt ale sprawdzony, stąd kasa

  25. analizator

    Putin doskonale wie co robi. Tego typu działania wojsk, alarmy w jednostkach wojskowych i urzędach po pierwsze są szkoleniem niezbędnym do podejmowania właściwych działań w przypadku zagrożenia. Natomiast najważniejszym celem Putina jest prowadzenie tak częstych ćwiczeń, aby przyzwyczaić te kraje i NATO, aby nie reagowały militarnie w przypadku ataku Rosji na Polskę, kraje nadbałtyckie, Naddniestrze i inne państwa. Zanim Polska i NATO się zorientują, będzie po wszystkim. Putinowi zależy na Polsce i państwach nadbałtyckich. Putin nie atakowałby Niemiec i dalej bo nie miałby sił, a poza tym łączy Putina z Merkel bilateralny pakt o nieagresji. Ani USA ani też inne państwa NATO nie włączyły by się na pewno do działań przeciwko Moskwie. Natomiast Ukraina jest twz podbrzuszem Rosji i niestety Rosja zawsze będzie walczyć o Ukrainę tak długo aż mieszkańcy Ukrainy sami zwątpią w walkę.

    1. j

      Nie ściemniaj analizatorze moskiewski NATO musiało by zareagować bo gdyby nie to byłby to koniec sojuszu .Podobnie z USA gdyby nie zareagowało to straciło by twarz jako supermocarstwo kto by później uwierzył Stanom .tu nie chodzi nawet o kraje nadbałtyckie czy Polskę ale o zasadę i Putin o tym wie.

    2. WESOŁE USA

      Polska należy do NATO i na swoim terytorium będzie miała amerykańskich żołnierzy i strategiczna instalacje antyrakietowa w Redzikowie, myślisz, że Rosja odważy się zaatakować taki kraj ? Putin chyba nie jest aż taki głupi, żeby tak bardzo ryzykować i zdaje sobie sprawę z tego, że owy atak na Polskę, może zdenerwowac USA na tyle, że postanowią pomóc Polsce i wtedy Rosja nie ma szans na podbicie naszego kraju, Putin to wszystko wie i dlatego może jedynie atakować Ukrainę.

    3. joe

      Nie do końca. USA w przypadku zaatakowania któregokolwiek z Bałtów albo nas, musiałoby zareagować i to skutecznie. Inaczej straciłoby twarz i nie byłoby już traktowane jako światowy hegemon gwarantujący bezpieczeństwo. Na co nie może sobie pozwolić.

Reklama